[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprosił ją na wspólny posiłek, ale zupełnie nie wiedziała, gdzie mieliby go
zjeść. Poza basenem, miejscem do opalania i joggingu znajdował się tu jeszcze
punkt widokowy, z którego można było obserwować zapierające dech w
piersiach wschody i zachody słońca.
Cassie oparła się o reling i przyglądała parze biegaczy. Wokół było cicho
i spokojnie. Zapatrzyła się na fale. Ocean ciągnął się aż po horyzont. Cassie
poczuła się małą, nic nie znaczącą drobinką. To było przytłaczające uczucie.
Zerknęła na zegarek, jak zwykle szukając w nim uspokojenia. Miała jeszcze
trochę czasu dla siebie. Powoli ruszyła na spacer po pokładzie. Wcale nie było
jej spieszno do spotkania z Mattem Keeganem. Przeczuwała, że za przystojną
twarzą uwodziciela kryje się coś więcej. Jednak wcale nie była pewna, czy
chce poznać, co to takiego.
Do ślubu zostały jeszcze tylko cztery dni. Powinna o tym pamiętać i
częściej myśleć o Sebastianie. Zamknęła oczy, czując dziwny niepokój. W
sobotę wszystko musi pójść zgodnie z planem.
Pragnęła tego ślubu bardziej niż czegokolwiek w życiu. Chciała zapewnić
sobie poczucie stabilizacji i choć pozory normalnego życia. Marzyła, by ktoś
utulił ją nocą do spokojnego snu. Pragnęła życia bez kłamstw. Bez kłamstw
takich, jakimi karmił ją jej poprzedni partner, Tom, gdy za jej plecami spotykał
się z inną. Bez kłamstw, jakimi rodzice zapewniali ją, że wszystko między
nimi jest w porządku, podczas gdy prawda wyglądała zupełnie inaczej.
Zamyślona Cassie powoli przemierzała pokład. Kątem oka dostrzegła
jakiegoś mężczyznę na jego końcu. Jej serce drgnęło, gdy rozpoznała Matta.
74
R
L
T
Czekał na nią, siedząc na czerwonym kocu. Obok stał piknikowy kosz.
Zamyślony Matt wpatrywał się w dal.
Cassie podeszła bliżej i poczuła przyspieszone bicie serca, gdy
zrozumiała, że gra się zaczęła, lecz zmieniono jej zasady. Wiedziała, że
znalazła się w niebezpieczeństwie. Zerknęła na koc. Ktoś celowo starał się
stworzyć nastrój romantycznej randki. Dwa nakrycia, dwa kieliszki do wina, a
obok jednego z talerzy świeży kwiat.
 Witaj, Cass. Jak ci się podoba?  spytał miękko Matt, zwracając w jej
stronę gorące spojrzenie.
 Wcale. Nawet zaczynam się bać  odparła i przejechała spoconymi
dłońmi po spodniach.
 Jak to? Boisz się tego?  zdziwił się, zataczając ręką krąg.  To nic nie
znaczy. Chciałem cię po prostu przeprosić. Szczerze. Za tę pierwszą noc i za
ostatnią. Zachowałem się jak drań.
 Nie  szepnęła Cassie i cofnęła się o krok.  Nie rób tego  poprosiła,
zaciskając dłonie.
 O co ci chodzi? Przecież nic nie robię  powiedział Matt, a jego usta
drgnęły w uśmiechu.  Nie chcesz, żebym przepraszał?
Chciała. Pragnęła tego szaleńczo. %7łyczyła sobie, by dostrzegł w niej
wrażliwego człowieka, który miał własne życie, Z trudem przełknęła ślinę.
Chyba przesadziła z tymi życzeniami.
 Właściwie...
 Więc, chyba się tego nie boisz?  powtórzył pytanie i zaprosił ją, aby
zajęła miejsce obok niego.
Cassie czuła, że cała ta sytuacja jest tylko sprytnym podstępem, by
przyjęła jego przeprosiny, ale nie potrafiła zmusić się do odejścia. Jakaś
75
R
L
T
cząstka jej samej pragnęła zobaczyć, co z tego wyniknie, bez względu na
konsekwencje. Usiadła obok Matta i roześmiała się z przymusem.
 Więc po co to wszystko?
 Nie możesz uwierzyć, że ja po prostu jestem miły?  zapytał
niewinnym tonem.
 Jakoś do tej pory nie ujawniałeś tej pozytywnej cechy charakteru.
 Bo odkąd cię poznałem, byłem wciąż zaskakiwany, zbijany z tropu i
oskarżany o najgorsze instynkty  powiedział i wziął głęboki oddech. 
Słuchaj, czy nie moglibyśmy ogłosić rozejmu?
Cassie spojrzała na jego wyciągniętą dłoń. Była taka silna i przekonująca.
Jak dobrze, że nie pamiętam, co te dłonie robiły ze mną tamtej nocy, pomyślała
nieprzytomnie. To mogłoby mieć tragiczny wpływ na związek z Sebastianem.
Sebastian.
Dziewczyna spojrzała na swój serdeczny palec. W tej chwili nie było na
nim pierścionka, ale przecież z tego powodu zobowiązanie wobec
narzeczonego nie straciło swojej mocy. Za rzadko o nim myślę, wyrzucała
sobie w duchu. Za dużo się na mnie zwaliło. Na przykład znajomość z Mattem.
Nie, nie porównywała ich ze sobą. Takie porównanie nie miałoby sensu.
Różnili się niemal we wszystkim. Wysoki i wspaniale umięśniony Matt, był
nieprzewidywalny, pełen sprzeczności, zaskakujący. Szczupły, o delikatnej
budowie Sebastian podchodził do życia chłodno, racjonalnie, z pewnym
dystansem. Przy nim czuła się bezpieczna, a Matt... był nie dla niej.
Matt opuścił wyciągniętą dłoń i wzruszył ramionami.
 Wina?  zapytał i napełnił jej kieliszek.  Pomyślałem, że tak będzie
nam się rozmawiało znacznie milej.
Cassie wiedziała, że to zły pomysł. Owszem, chciała dowiedzieć się o
nim czegoś więcej, ale własna anonimowość dawała poczucie bezpieczeństwa.
76
R
L
T
 A zatem, masz kota o imieniu Frizzle i jak ja mieszkasz w Sydney.
 Nie przypominam sobie, żebym ci mówiła, gdzie mieszkam  odparła,
marszcząc brwi.
Myśl, że Matt mieszka gdzieś blisko niej, była niepokojąca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum