[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeżyć.
- Co robisz w domu? - zapytał Justin, wracając nie wiadomo skąd.
Nie z pracy, bo niedawno odrzucił jakąś małą rólkę. Ostatnio zresztą pracował coraz
mniej. Wszystko z powodu kilku reklam międzymiastowych rozmów telefonicznych, w
których wziął udział. W pierwszym filmie zmachany, ale wspaniały Justin gnał przez
uniwersytecki kampus, wbiegał po schodach, wpadał do pokoju po to, aby podnieść
słuchawkę i powiedzieć:  Cześć, mamo . Widzom tak bardzo spodobał się jego uroczy
uśmiech, że zaproszono go do dwóch kolejnych filmów zakończonych identycznie czułym
 Cześć, mamo . Reklamówki nadawano przez cały rok nawet podczas przerw niedzielnej ligi
i Justin do dziś mógł w miarę swobodnie żyć z pieniędzy, które wówczas zarobił. Pewnie
dlatego coraz trudniej wstawało mu się rano.
- Widzisz chyba, że nic nie robię - mruknęłam niechętnie. Zignorował moją niemiłą
odpowiedz i rozsiadł się na kanapie tuż obok. Muszę przyznać, że czasami irytował mnie
swoim beztroskim stosunkiem do życia.
- Gdzie Kirk? - zapytał. Nawet on zauważył, że moje życie kręci się wokół Kirka.
Skoro wieczorem byłam w domu, musiało to coś znaczyć.
- Nie wiem. Chyba w domu - odpowiedziałam, przełączając z uwagą kanały. Miałam
nadzieję, że udało mi się zachować obojętną minę. Nie chciałam nikomu opowiadać o planie
Michelle. Plan był... upokarzający. Ale konieczny. Zdemaskowałam się jednak, kiedy
zadzwonił telefon.
- Jeśli to Kirk, nie ma mnie w domu - wybąkałam, zaczerwieniona po uszy.
Justin uniósł brew i podniósł słuchawkę.
- Halo? Cześć, stary. Angie? Nie, nie ma jej w domu. Ale nie sprawdzałem pod
dywanem. Dobra, powiem jej, że dzwoniłeś. Trzymaj się, Kirk.
Rozłączył się i spojrzał na mnie badawczo. Udawałam, że tego nie zauważam.
- Po co do mnie dzwoni? Przecież mu powiedziałam, że jestem zajęta - prychnęłam,
pogrążając się jeszcze głębiej.
Justin otworzył szeroko oczy.
- Co ty wyrabiasz, Angie?
- Nic!
- Tylko mi nie mów, że próbujesz tych głupich, babskich sztuczek! - zawołał. -
Zawsze myślałem, że ty nie pogrywasz.
- Bo nie pogrywam - upierałam się, chociaż już wtedy dotarło do mnie z całą
jasnością, że zachowuję się dokładnie jak te kobiety, którymi zawsze pogardzałam.
Róża (nawet jeśli okaże się czymś innym) zawsze zrobi swoje
Gardziłam sobą za kłamstwa, do których się uciekałam, żeby uniknąć Kirka. Moja
pogarda do siebie jeszcze by wzrosła, gdyby w sobotę po południu nie wydarzyło się coś
niebywałego. Po skończonej zmianie w Lee & Laurie okazało się, że Kirk czeka na mnie
przed biurem.
- Hej! - zawołał, kiedy zobaczył mnie w drzwiach.
- Kirk! Co tu robisz? - zawołałam kompletnie zaskoczona. Tak spontanicznie, tak...
romantycznie zachowywał się w pierwszych miesiącach po naszym poznaniu się.
- Czekam na ciebie. Zapomniałem, jak wyglądasz. - Objął mnie i przyciągnął do
siebie. - Stęskniłem się za tobą - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta, a ja
poczułam, że ogarnia mnie fala ciepła.
Czy można więc mieć do mnie pretensje o to, że uciekam się do głupich, babskich
sztuczek? Dodam, że poszliśmy stamtąd prosto do niego i kochaliśmy się tak, jakby to była
ostatnia nasza wspólna noc na ziemi.
Dwa orgazmy pózniej byłam pewna, że nie muszę już pogardzać sobą.
Dlatego właśnie we wtorek wieczorem siedziałam z Michelle przy małym stoliku w
barze niedaleko naszego biura. Wlewałam w nią koktajl za koktajlem, a sama przypalałam
papierosa za papierosem, które zresztą wyciągałam z jej paczki, i opowiadałam o zwrocie,
jaki nastąpił w moim związku z Kirkiem. Z niepokojem czekałam na następne rady.
To chyba było nasze pierwsze wspólne wyjście od czasów szkoły średniej. Nigdy nie
byłyśmy specjalnie zaprzyjaznione. Spotykałyśmy się, bo kiedy ja chodziłam z Vincentem,
Michelle była dziewczyną jego kuzyna Eddiego. Włóczyliśmy się wtedy po ulicach w
poszukiwaniu przygód, zachodziliśmy do tanich kin i barów, bo na nic innego nie było nas
stać. W takich sytuacjach dobrze jest mieć obok inną dziewczynę, choćby po to, żeby ktoś
powiedział ci, że na zębach masz ślady szminki albo że jakaś pannica ostentacyjnie flirtowała
z twoim chłopakiem. Nasze drogi rozeszły się, kiedy Michelle zaczęła chodzić z Frankiem,
który prowadzał się z inną paczką. Prawdopodobnie nigdy by się nie zeszły, gdyby nie moja
mama. Kiedy rzuciłam posadę w branży odzieżowej, zdążyła opowiedzieć wszystkim w
okolicy (w tym mamie Michelle, na którą wpadła przypadkiem w supermarkecie), że jestem
bez pracy, bez pieniędzy i bez szans na emeryturę. Mama Michelle zrewanżowała się
opowieścią o błyskotliwej karierze swojej córki, o ruchomych godzinach pracy w Lee & [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum