[ Pobierz całość w formacie PDF ]

założyłam, że wiedzą, czym się zajmujemy. Choć nie
pamiętałam, bym to wyjaśniała.
Detektyw zadał mi jeszcze szereg rutynowych
pytań o to, jak zarabiamy na życie, od jak dawna, ile
zarabiamy i na czym polegało nasze najświeższe
zlecenie. Nad tym ostatnim musiałam się zastanowić, ale
przypomniałam sobie o Joyce'ach i powiedziałam o
wizycie sióstr w motelu. Nie uradowała go wieść, że
mieliśmy do czynienia z tak bogatą i wpływową rodziną.
Do poczekalni wkroczył lekarz  starszy, łysawy
mężczyzna o znużonej twarzy. Natychmiast skoczyłam
na równe nogi.
 Krewni Tollivera Langa?  Spojrzał na nas.
Zamurowało mnie, mogłam tylko czekać.
Matthew skinął głową.
 Nazywam się Spradling, jestem chirurgiem
ortopedą. Właśnie skończyliśmy operować pana Langa.
Cóż, ogólnie mam dobre wieści.
Pan Lang otrzymał postrzał z małego kalibru,
prawdopodobnie dwadzieścia dwa, karabin lub krótka
broń. Kula przeszła przez obojczyk.
Jęknęłam. Nie potrafiłam się powstrzymać.
Zachowywałam się głupio.
 Zestawiłem kość za pomocą gwozdzia.
Główne nerwy ani naczynia krwionośne nie
uległy uszkodzeniu, więc miał szczęście, o ile można w
ogóle mówić o szczęściu w przypadku postrzału.
Operacja przebiegła poprawnie. Powinien szybko wrócić
do zdrowia. Na razie musi zostać w szpitalu przez dwa,
trzy dni, a jeśli rana będzie się goiła bez komplikacji,
może wracać do domu. Z tym że czeka go kuracja
antybiotykami. Przez tydzień będzie dostawał kroplówkę.
Możemy zapewnić pomoc pielęgniarki, ale z tego, co
wiem, nie mieszkają państwo tutaj, a pan Lang będzie
musiał zostać na czas leczenia.  Przesunął wzrokiem
mniej więcej po naszych osobach, czekając na reakcję.
Kiwnęłam gorączkowo głową, aby zapewnić go,
że rozumiem, co powiedział.
 Zrobimy wszystko, co będzie trzeba.
 Gdzie się państwo zatrzymaliście, pani
Connelly? Bo rozumiem, że mieszkacie razem?
Kątem oka dostrzegłam zmianę na twarzy
Matthew i naszła mnie przerażająca myśl, że może
zechcieć wykluczyć mnie z opieki nad Tolliverem. Do
morza moich lęków dołączył kolejny. Czy dopuściliby
mnie w ogóle do Tollivera, gdyby Matthew się
sprzeciwił? Musiałam szybko przebić jego rodzicielską
kartę przetargową. Sama zaskoczyłam siebie słowami,
które następnie dobyły się z moich ust.
 %7łyjemy w konkubinacie. Tu nazywacie to
związkiem nieformalnym.  Teksas uznawał trwałe
pożycie bez zawarcia małżeństwa, więc pewnie taka
nomenklatura tu obowiązywała.  Mamy mieszkanie w
St. Louis. Jesteśmy razem od sześciu lat.
Lekarzowi były najwyrazniej obojętne więzy,
jakie nas łączyły. Chciał tylko dać wskazówki dotyczące
dalszej opieki nad Tolliverem. Jednak kontynuując,
zwrócił twarz w moją stronę, adresując wypowiedz do
mnie.
 Dobrze byłoby znalezć jakąś kwaterę w pobliżu
szpitala, kiedy go wypiszemy. Jeszcze nie wyszedł
zupełnie na prostą, ale myślę, że wszystko będzie dobrze.
 Dobrze.  Powtórzyłam wszystko w myślach.
Obojczyk, mały kaliber, żadnych większych uszkodzeń.
Trzy dni w szpitalu.
Kroplówka z antybiotykami, pielęgniarka może
przychodzić do hotelu. Hotelu położonego bliżej szpitala.
 W razie czego mogą się zatrzymać u mnie,
mieszkam z ich bratem  rzekł Matthew, a lekarz skinął
głową, zupełnie niezainteresowany szczegółami. Mogłam
zagwarantować, że to wykluczone, ale nie był to czas ani
miejsce na tego rodzaju dyskusje.
 Byle miał porządną, stałą opiekę. Potrzebuje
dużo spokoju, wygody. Kilka razy w ciągu dnia musi
wstać i się poruszać. Trzeba mu podawać leki, porządne
posiłki i żadnego alkoholu  wymienił lekarz.  To
wszystko przy założeniu, że sprawy potoczą się tak
gładko, jak do tej pory. Jutro będziemy wiedzieli więcej.
 Spradling naturalnie ubezpieczał się, żebyśmy nie byli
zaskoczeni, gdyby wydarzyło się cokolwiek
niespodziewanego.
Przytaknęłam gorliwie, drżąc z niecierpliwości.
 Zostanę z nim na noc  powiedziałam, a medyk, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum