[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Byliśmy w sklepie sami. Nikogo za ladą. Nikogo przed ladą. Tylko ja, on i trzysta ko-
szul.
Powtórzyłam to, o czym opowiedziała mi Sue Ann. Larry zaczął się bawić pudełkiem
bezpańskich guzików.
Chciałem o tym opowiedzieć innym, ale nikt mi nie wierzył.
To prawda?
Chrobot guzików. Larry wygrzebał biały perłowy koralik i przyjrzał się mu bacznie.
Zatrąbił nosem. Zaczerwienił się jeszcze mocniej.
Przepraszam, nie chciałem trąbić.
Nie szkodzi. Małe trąbnięcie na tle nerwowym jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
No, tak było. Stało się. Tak było. I jestem z tego dumny. Tak.
Zacisnęłam zęby i czekałam.
Często kręciłem się koło sklepu wyznał Larry, nie odrywając wzroku od pudeł-
ka z guzikami. Grzebał w nich palcem i żłobił korytarzyki w kolekcji. A kiedy mia-
łem siedemnaście lat, Mo dał mi pracę przy sprzątaniu i polerowaniu szyb w witrynach.
Fajnie było. Wiesz, pracować u wujka Mo. Wszyscy chcieli u niego pracować.
A potem tak jakby się zaprzyjazniliśmy. I pewnego dnia poprosił, żebym... no wiesz.
A ja nigdy przedtem nie robiłem nic takiego, ale pomyślałem, że co w końcu.
Zamilkł i spojrzał tępo w guziki. Odczekałam chwilę, ale Larry ciągle wpatrywał się
w guziki. I nagle zaświtało mi, że może Larry wcale nie jest dziwny. Może po prostu nie
ma za wiele rozumu.
To dla mnie ważne odezwałam się wreszcie. Muszę odnalezć Mo. Wydawa-
ło mi się, że możesz wiedzieć, gdzie mogłabym go szukać. Myślałam, że nadal macie ze
sobą kontakt.
Naprawdę myślisz, że to on zabił tych wszystkich facetów?
197
Nie jestem pewna. Myślę, że ma z tym coś wspólnego.
Też tak myślę. I mam na ten temat pewną teorię. Nie potrafię tego poskładać do
kupy. Ale może ty sobie z tym poradzisz. Porzucił guziki i przechylił się ku mnie nad
ladą. Raz spotkałem się z jednym facetem, nazywał się Desmond, i zaczęliśmy gadać.
Jak zawodowcy, jeśli wiesz, co mam na myśli. Desmond powiedział mi, jak Mo go zna-
lazł. Widzisz, to ważne, że Mo zawsze potrafi wyszukać sobie młodych chłopców, bo to
jest właśnie to, co Mo lubi.
Kiedy Larry dotarł do końca opowieści, aż przytupywałam w miejscu z przejęcia.
Miałam absolutnie niespodziewane ogniwo łączące Mo z handlarzami narkotyków.
I znów zainteresowałam się teorią o drugim domu. Mo zawiózł Larry ego do domu
w Pennsylwanii, gdzie miały odbyć się figle.
Nie miałam żadnej gwarancji, że Mo nadal posiada ten dom, ale od niego mogłam
zacząć poszukiwania. Niestety, pod wieczór Larry zawsze bywał zmęczony, a nawet
w dawnych dobrych czasach jego pamięć pozostawiała wiele do życzenia. Pamiętał tyl-
ko tyle, że jechali na północ wzdłuż rzeki, zaś pózniej skręcili w las.
Podziękowałam mu za pomoc i obiecałam, że wpadnę coś sobie uprać. Wskoczyłam
do samochodu i zapuściłam silnik. Chciałam pogadać z Vinniem, ale on nigdy nie zja-
wia się w biurze tak wcześnie. Nie szkodzi. Czekając na niego, odwiedzę słabe ogniwo
w łańcuchu Mo.
Zaparkowałam przed mieszkaniem Luli. Szeregowe domki wyglądały identycznie
w całej dzielnicy, ale ten, w którym mieszkała Gail, dawał się rozpoznać bez problemu.
Tylko nad jego schodami paliło się światło.
Poszłam prosto na piętro i zapukałam do drzwi Gail. Otworzyła dopiero po drugiej
serii łomotów. Znowu senne oczy. punka.
Hę? powitała mnie.
Przedstawiłam się i spytałam, czy mogę wejść.
Jasne mruknęła. Innymi słowy, kogo to obchodzi.
Usiadła na łóżku. Ręce złożyła na kolanach i zaczęła miąć w palcach rąbek spódnicy.
W pokoju znajdowało się niewiele mebli. Zalegające na krzesłach sterty ubrań. Na ma-
łym stoliku wybór produktów spożywczych. Pudełko z płatkami, pół bochenka chleba,
masło orzechowe, sześciopak pepsi bez dwóch puszek. Obok stolika twarde krzesło.
Usiadłam na nim i przysunęłam się z nim do Gail, żeby zmniejszyć dystans pomię-
dzy nami.
Chcę z tobą pomówić o Harpie.
Gail chwyciła spódnicę pełną garścią.
Nic nie wiem.
Nie jestem z policji. Nie narobię ci kłopotów. Muszę się tylko czegoś dowiedzieć.
198
Już wszystko powiedziałam.
Nie było sensu jej naciskać. %7łycie przycisnęło ją tak mocno, że bardziej nie można.
A jeśli nawet można, to Gail najwyrazniej wstała na tyle wcześnie, żeby poczynić pew-
ne farmakologiczne eksperymenty.
Co łączyło Mo z Elliotem? Mieli wspólne interesy, tak?
No. Ale ja nie mam z tym nic wspólnego. Ze mną nie chcieli gadać.
Kiedy dotarłam do biura, zbliżało się południe.
Lula wygrażała Connie kurzym udkiem.
Mówię ci, nie masz pojęcia o smażonych kurczakach. Wy, Włosi, nie macie tego
w genach. Wy, Włosi, znacie się tylko na tym, co ma na wierzchu pomidorowy sos.
Wiesz, kto ty jesteś? rzuciła Connie, grzebiąc w kubełku w poszukiwaniu ku-
rzej piersi. Rasistka.
Lula odgryzła kawał mięsa z udka.
Mam prawo. Jestem mniejszością.
Co? Wydaje ci się, że Włosi nie są mniejszością?
Już nie. Byli w zeszłym roku. Trzeba iść z duchem czasu, skarbie.
Vinnie u siebie? spytałam.
Hej, Vinnie! wrzasnęła Connie. Jesteś u siebie? Przyszła Stephanie.
Vinnie natychmiast pojawił się w progu.
Lepiej, żeby to były dobre wieści.
Chcę się dowiedzieć, kim jest chłopak Mo. Ten, którego widziałeś w New Hope.
Bo co?
Skąd wiesz, że byli kochankami? Całowali się? Trzymali się za ręce?
Nie. Byli podnieceni. To znaczy, nie napaleni. Tak jakby podkręceni. I patrzyli na
swoje zdjęcia. A tamten był ciotą jak amen w pacierzu.
Widziałeś te zdjęcia?
Nie. Siedzieli po drugiej stronie sali.
To skąd wiesz, że to ich zdjęcia?
Nie wiem, ale wiem, że były świńskie.
A może to te odjechane sprawy wtrąciła się Lula. Jak sekty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- J.K.Rowling Cykl Harry Potter (3) Harry Potter i wiÄzieĹ Azkabanu
- Douglas Adams Cykl Holistyczna Agencja Detektywistyczna (2) DĹugi mroczny podwieczorek dusz
- Lawrence Watt Evans Cykl Legendy Etshar (2) Jednym zaklÄciem
- Cykl Pan Samochodzik (01) Skarb Atanaryka Zbigniew Nienacki
- Cykl Pan Samochodzik (09) Dziwne szachownice Zbigniew Nienacki
- Andrzej Pilipiuk Cykl Kuzynki (2) KsiÄĹźniczka
- Cykl Rook 2 KÄšây i pazury
- Cykl Rook 6 Ciemnia
- Janet Dailey Calder 05 Calder Pr
- Dailey Janet Dolina mgieĹ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl