[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kocham.
Byłam taka pewna, tak bardzo pewna,.że Jesse mnie kocha.
154
Oczywiste jednak, że się pomyliłam. Cóż, na ogół się myli
Å‚am. Co w tym nowego?
Wymoczyłam się trochę i wyszłam z wanny. Zabandażowa
łam ponownie stopy i włożyłam najwygodniejsze, pełne dziur
dżinsy, te, których mama nie pozwala mi nosić publicznie. Za
wsze grozi, że je wyrzuci, razem z wyblakłą, czarną jedwabną
bluzkÄ….
W pokoju zastałam Jesse'a, siedzącego na swoim zwykłym
miejscu na parapecie pod oknem z Szatanem na kolanach.
Wiedział. Jeden rzut oka wystarczył, żeby przekonać się, że
wiedział o mojej rozmowie z ojcem Dominikiem i że jedynie
czekał - z pewnym niepokojem - żeby sprawdzić moją reakcję.
Ni e chcąc go rozczarować, odezwałam się niezwykle uprzej
mie:
- Och, jeszcze tu jesteś? Myślałam, że zdążyłeś się j uż prze
prowadzić do Misji.
- Susannah - powiedział. Jego głos był tak głęboki, j ak Sza
tana, kiedy warczał na Maksa przez drzwi mojego pokoju.
- Ni e chcę cię zatrzymywać - powiedziałam. - Słyszałam, że
wieczorem w Misji będzie się mnóstwo działo. Wiesz, w związ
ku z jutrzejszym świętem. Trzeba wypchać mnóstwo pińatas.
Będziesz się świetnie bawił.
Słyszałam słowa wydobywające się z moich ust, ale przysię
gam, nie wiem, skąd się brały. W wannie powiedziałam sobie,
że zachowam się dojrzale i rozsądnie. A zachowywałam się j ak
nadąsane dziecko i to ledwo zaczęliśmy rozmawiać.
- Susannah - powiedział Jesse, wstając. - Musisz zrozumieć,
że tak będzie lepiej.
- Och - powiedziałam, wzruszając ramionami, żeby dać mu
do zrozumienia, jak mało mnie obchodzi cała ta sprawa. - Pew
nie. Pozdrów ode mnie siostrę Ernestynę.
155
Stał, patrząc na mnie. Ni e byłam w stanie odczytać wyrazu
jego twarzy. Gdybym to potrafiła, nie dopuściłabym do tego,
żeby się w nim zakochać. No wiecie, ze względu na brak wza
jemności z jego strony. Miał ciemne oczy - tak bardzo ciemne,
jak Paul bardzo jasne - i zupełnie nieprzeniknione.
- A więc to wszystko - skwitował. Z powodów, których nie
umiałam sobie wyobrazić, wydawał się zagniewany. - To wszyst
ko, co masz mi do powiedzenia?
Ni e mogłam w to uwierzyć. Ale czelność! Wyobrazcie sobie,
on zły na mnie!
- Tak - odparłam. Potem przypomniałam sobie coś. - Och,
nie, poczekaj.
Ci emne oczy rozbłysły.
- Tak?
- Craig. Zapomniałam o Craigu. Co u niego słychać?
Ciemne oczy znowu przybrały nieodgadniony wyraz. Jesse spra
wiał wrażenie niemal rozczarowanego. Jakby on miał jakiś powód
do rozczarowania! To moje serce zostało rozbite na kawałki.
- Ciągle to samo - powiedział. - Nieszczęśliwy z powodu
swojej śmierci. Jeśli chcesz, poproszę ojca Dominika...
- Och - powiedziałam. - Myślę, że ty i ojciec Domi ni k zro
biliście dość. Sama, jak sądzę, dam sobie radę z Craigiem.
- Zwietnie - stwierdził Jesse krótko.
- Zwietnie - powiedziałam.
- Cóż... - Ci emne oczy wpatrzyły się w moje. - Do widze
nia, Susannah.
- Tak - odparłam. - No, to na razie.
Jesse nie poruszył się. Za to zrobił coś, czego się zupełnie nie
spodziewałam. Wyciągnął rękę, dotykając mojej twarzy.
- Susannah - powiedział. W utkwionych we mni e ciemnych
oczach odbijało się światło sypialni w postaci białych gwiazdek.
- Susannah, ja...
156
Nigdy nie dowiedziałam się, co Jesse miał mi do powiedze
nia, ponieważ drzwi pokoju nagle otworzyły się.
- Przepraszam, że przerywam - powiedział Paul Slater.
16
aul. Zupełnie o nim zapomniałam. Zapomniałam o ni m
i o tym, co się między nami działo w ciągu paru ostatnich dni.
P
A było tego sporo i w dodatku nie zależało mi na tym, żeby
Jesse się o tym dowiedział.
- Krowa drzwi zjadła w domu? - zapytałam Paula, mając na
dzieję, że nie zauważy paniki w moi m głosie, kiedy odsunęli
śmy się od siebie z Jesse'em.
- Cóż - powiedział Paul, który jak na chłopaka zawieszone
go w prawach ucznia tego właśnie dnia, był w całkiem niezłej
formie. - Usłyszałem odgłosy zabawy i domyśliłem się, że masz
gości. Ni e zdawałem sobie, naturalnie, sprawy, że podejmujesz
pana de SilvÄ™.
Jesse na sardoniczne spojrzenie Paula odpowiedział spojrze
niem pełnym nienawiści.
- Slater - odezwał się niezbyt przyjaznym tonem.
- Jesse - odparł Paul swobodnie. - Jak się miewasz?
- Mi ałem się lepiej, zanim przyszedłeś.
Paul uniósł do góry ciemne brwi, jakby zdziwiony tą odpo
wiedziÄ….
- Naprawdę? Suze nic ci zatem nie powiedziała?
- Co tak... - zaczął Jesse, ale przerwałam mu szybko.
- O zmiennikach? - Stanęłam przed Jesse'em, jakbym w ten
sposób chciała go zasłonić przed tym, co Paul, jak przeczuwałam,
157
miał zamiar zrobić. - I o tym przechodzeniu dusz? Nie, nie
miałam jeszcze okazji mu o tym powiedzieć. Ale zrobię to. Dzię
ki, że wpadłeś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Graham Heather Nawiedzony dom
- Chris Quinton Fox Hunt
- Aleksander Krawczuk Pan i jego filozof
- 04 Grobowa Tajemnica Harris Charlaine
- Hart Jessica Maz na urodziny
- Dick Francis Pewniak
- Sullivan Vernon Damski gang
- J C Owens [Gaven 02] The Bonding (pdf)
- Dziewczyna z mgieśÂ‚ Reding Jaclyn
- Pilcher Rosamunde Dziki tymianek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl