[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Natychmiast wylał na dłoń odrobinę piwa i wtarł je we włosy, by pozbyć się niepożądanej woni.
Nic jednak nie było w stanie usunąć wspomnień rozgrzanej, pełnej pożądania Carly. Ze wszystkich sił
pragnął znów usłyszeć te pełne uniesienia jęki rozkoszy i poczuć ją pod sobą.
Zniszczyła mu nie tylko sobotni wieczór, ale całe życie. Czuł się wyczerpany. Postanowił wreszcie
przestać o niej myśleć, ale przedtem musiał wszystko jeszcze raz przeanalizować.
Kiedy zadzwonił telefon, Tucker był pewien, że to Carly. Wiedział, że Norma nie pozwoli jej dzwonić
wielokrotnie, ponieważ aresztanci mieli prawo tylko do jednego telefonu.
W końcu westchnął i podszedł do telefonu.
- Słucham - rzekł.
Cisza po drugiej stronie była nietypowa dla Carly. Gdyby to rzeczywiście ona dzwoniła, już dawno
powiedziałaby coś, co by go rozwścieczyło. Tymczasem po drugiej stronie odezwał się męski głos.
- Dobry wieczór, tu mówi Gary Kingsley. Chciałbym rozmawiać z Carly Redford. Czy mógłby pan ją
poprosić?
- Nie ma jej - odburknął Tucker - Jest w areszcie. Niech pan tam zadzwoni. Mimo że nie jestem
informacją telefoniczną, to jednak podam panu numer na posterunek policji.
82
Po chwili uznał, że może uprzykrzyć życie Carly, skoro ona tak bardzo dała mu się we znaki. Dzwonił
przecież Gary, facet, którego chciała zdobyć i który, w przeciwieństwie do Tuckera, podobno był  taki
bardzo wrażliwy". Poczuł nieznaną dotąd zazdrość i postanowił rozegrać sprawę inaczej.
- Siedzi w areszcie, ponieważ chciała się ze mną kochać. Jestem jej byłym mężem. Napastowała mnie
na trawniku przed moim domem. Miejscowy szeryf musiał zlać ją wodą, by nieco ostudzić jej zapał.
Byłbym wdzięczny, gdyby pan tu przyjechał i wreszcie ją stąd zabrał.
Tucker odłożył słuchawkę i spojrzał na laptop Carly, który cicho szumiał. Gdy poruszył myszką, na
ekranie pojawiły się skomplikowane arkusze kalkulacyjne obok reklamy samochodu. Kliknął myszką
i zobaczył bilans wydatków, a także notatki Carly dotyczące reklam jakiegoś produktu. Pomyślał, że
Carly jest jednak bardzo dobra w tym, co robi.
Wyłączył laptopa. Nie miał własnego, ale gdy zachodziła potrzeba, korzystał z komputera w biurze
swego brata.
Wiele lat temu pragnął jedynie tego, by być z kobietą swego życia, która zostałaby z nim w
miasteczku i byłaby wspaniałą matką ich dzieci. Chciał założyć rodzinę, troszczyć się o nią i
zapewniać jej bezpieczeństwo. Carly jednak miała inne plany życiowe. Wyjechała z Toad Hollow i
została... No właśnie, kimś Drapieżną, lecz rzetelną pracownicą agencji reklamowej, koło której kręcił
się jakiś Gary.
Tucker ponownie usiadł, wdychając delikatny zapach szamponu, którego nie udało mu się wyelimino-
wać piwem. Chciał ukoić swe zbolałe, rozdarte po nieudanym małżeństwie serce. Nagle spostrzegł, że
szuflada stolika obok jest niedomknięta. Otworzył ją i zauważył, że ktoś przerzucił znajdujące się w
niej papiery.
83
Livingston siedział w klatce i w ciszy obserwował Tuckera. Ta papuga potrafiła milczeniem wyrazić
znacznie więcej niż wszyscy ludzie, jakich znał.
Piętnaście minut pózniej Tucker był już na posterunku. Zobaczył tam Carly czyszczącą ryby Normy.
Poczuł przypływ dawnej czułości dla dziewczyny, którą znał od dziecka i która była jego pierwszą
miłością. Oparł się o ścianę i skinął głową do wchodzących za Normą Tannera i Gavina. Chłopcy
przyprowadzili jeszcze pięciu kolegów i razem przyglądali się, jak znana w całym miasteczku Carly
oprawia ryby.
- Dobrze jej idzie, nie? - Tanner spytał Tuckera.
- Zwietnie - odparł Tucker. - Robi to bardzo sprawnie. Kiedyś jezdziliśmy na ryby i Carly urwała w pół
godziny oczyścić to, co złowiliśmy. Specjalnie mierzyłem jej czas. Poza tym pływała szybciej niż
większość z nas. A jak pięknie skakała na główkę... Lepiej idzcie już do domu, chłopcy.
Tucker spojrzał na stojącą obok Normę. Jedną rękę trzymała na kaburze zapewne nie naładowanego
rewolweru, w drugiej zaś ściskała pojemnik z gazem łzawiącym, na wypadek gdyby zatrzymana
chciała zbiec.
Chłopcy niespiesznie odeszli, głośno zastanawiając się, w jaki spósób Carly ucieknie z aresztu. Norma
tymczasem spojrzała na Tuckera.
84
- Chyba się trochę uspokoiła - szepnęła. - Co mam z 'nią teraz zrobićś
Carly ostentacyjnie ignorowała Tuckera, któremu serce ściskało się na widok łez cieknących po jej
brudnych policzkach.
Opłukała ręce w wiadrze wody i wytarła je w koszulę Tuckera, którą wciąż miała na sobie. Podała
Normie miskę pełną starannie oczyszczonych i wypatroszonych ryb, po czym usiadła na podłodze.
Podciągnęła kolana i oparła o nie podbródek.
Norma pokręciła głową.
- Jest w bardzo złym stanie - powiedziała cicho. - Nie dokuczaj jej.
- Jasne - rzekł. - Pozwól, że teraz ja się nią zajmę. Norma zgodziła się kiwnięciem głowy i wyszła
z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Idz sobie, Tucker - jęknęła Carly.
Tak najczęściej robił, gdy Carly była zła albo obrażona. Po prostu wychodził, bo nie był w stanie z nią
rozmawiać. Tym razem jednak postanowił zachować się inaczej niż zwykle, ponieważ chciał raz na
zawsze usunąć ją ze swych myśli i z życia.
- Porozmawiajmy - zaproponował niepewnie i usiadł obok niej na podłodze.
- Pewnie całe miasteczko już o nas trąbi - rzekła stłumionym głosem.
- Bardzo możliwe. Zresztą już wielokrotnie tak było. Chciał pogładzić ją po włosach, uspokoić i
zrobić jej
masaż karku. Wyciągnął ku niej rękę, jednak po chwili opuścił dłoń i mocno chwycił się za kolano,
tłumiąc chęć dotykania Carly.
85
- Naprawdę uratowałam ci życie, wychodząc za ciebie - powiedziała.
Tucker pokiwał twierdząco głową.
- To prawda - odpowiedział. - Twój ojciec był porywczy.
Carly spojrzała na niego podejrzliwie.
- Drwisz ze mnie?
- Posłuchaj, Carly. Ożeniłem się z tobą, ponieważ bałem się, że mi uciekniesz. Zawsze szybko
podejmowałaś decyzje.
Tucker zdziwił się, słysząc własne słowa. Mówił jednak prawdę.
Otworzyła szerzej oczy.
- Nigdy wcześniej mi tego nie mówiłeś. Głęboko westchnął. Postanowił mówić dalej. Nie
mógł dłużej patrzeć na jej spuchniętą od płaczu twarz. Spojrzał przez okno na bezchmurne, letnie
niebo.
- Myślałem wtedy, że nie uda mi się ciebie zatrzymać. Wiem, że się starałaś. Przyznaję, że nie
powinienem był robić niektórych rzeczy, na przykład porównywać twoich dań do potraw mojej
mamy. Po prostu nasze drogi się rozeszły... Wyłączyłem twojego laptopa. Możesz oczywiście
dokończyć tę pilną robotę, ale potem najlepiej będzie, jeśli opuścisz mój dom.
- Wkurzało cię to, że nie sypialiśmy ze sobą przez pierwszy tydzień po ślubie, prawda? - zapytała
nagle.
- Owszem, ale szybko nadrobiliśmy te zaległości. Z czasem wszystko się zmienia, Carly. My też -
rzekł i spojrzał na nią. - Pachniesz rybami. Czy znalazłaś to, czego szukałaś w moim domu?
86
Przez ułamek sekundy Carly poczuła się zażenowana, szybko jednak odzyskała pewność siebie.
- W moim domu - poprawiła go. - Nie wiem, o czym mówisz, ale chciałabym zaproponować, że go od
ciebie odkupię.
- Nie ma mowy, Carly.
- Mógłbyś mi go sprzedać z zyskiem - nalegała.
- Zresztą pomówimy o tym kiedy indziej, bo czuję, że piłeś. Może lepiej idz do tej swojej blondynki i
przemyśl sobie wszystko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum