[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do sprzątania.
Nie musiał im tego dwa razy powtarzać. Wszyscy
wzięli się do jedzenia, tylko Steve patrzył, jak Lise
chowa się w namiocie. Miał ochotę wejść tam za nią,
ale Cookie stał na warcie. Pilnował, żeby nikt nie
ważył się przeszkadzać zbolałej szefowej. Steve mu-
siał przyjąć do wiadomości, że tym razem nie uda mu
się do niej zbliżyć. A przecież gdyby choć na chwilę
mógł ją przytulić, zaraz lepiej by się poczuła. On
również.
Lise leżała na posłaniu. Chciała zasnąć kamiennym
snem i zapomnieć o bożym świecie, ale kiedy usłysza-
ła, że konie wyjechały z obozu, nie mogła przepuścić
takiej okazji. Musiała przeszukać rzeczy Steve a.
Kiedy więc ucichł tętent kopyt, a jedynym dzwiękiem
było dzwonienie naczyń, które zmywał Cookie, wysu-
nęła się z namiotu.
Córka zdrajcy 159
Inna kobieta może i nie robiłaby z tego tajemnicy,
zwłaszcza przed Cookiem, któremu ufała jak sobie
samej, ale Lise nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział
o jej tajemnych działaniach. Nie życzyła sobie, by
ktokolwiek myślał o Stevie tak zle jak ona. Na
szczęście Cookie był zajęty swoimi sprawami. Pod-
śpiewując pod nosem, zmywał naczynia w ogromnej
balii. Lise wzięła głęboki oddech i prędko wsunęła się
do namiotu Steve a.
Jej serce biło mocno. Tłumaczyła sobie, że nie ma
powodu czuć się jak złodziejka. Nie zamierzała prze-
cież niczego stąd zabierać, chciała się tylko dowie-
dzieć, kim naprawdę jest Steve Trace. Nie było w tym
nic złego. Gdyby jej nie okłamał, Lise nawet by nie
pomyślała, by podejmować taką akcję. Niestety okła-
mał ją, był kimś innym, niż twierdził, i teraz musiał za
to zapłacić. Dla oszustów nie ma litości.
W namiocie Steve a było tylko posłanie i torba
podróżna.
Lise stała nad tą torbą przez całą wieczność. Wciąż
miała wątpliwości, czy powinna to zrobić, w końcu
jednak doszła do wniosku, że nie ma innego wyjścia.
Skoro nie mogła dowiedzieć się prawdy od Steve a,
musiała sama do niej dociec. Przykucnęła, otworzyła
torbę i zaczęła przeglądać jej zawartość.
Nie bardzo wiedziała, co spodziewała się znalezć.
Wydobyła z torby portfel, a z niego paszport. Było
w nim napisane, że mężczyzna, któremu oddała
dziewictwo, naprawdę nazywał się Steve Trace.
160 Linda Turner
A więc wiedziała dokładnie tyle samo co przedtem, to
znaczy znała jego imię i nazwisko. Dowiedziała się
też, że jest dość zamożny. Steve Trace miał w portfelu
bardzo dużo kart kredytowych. I nic poza tym.
Jeszcze raz dokładnie przejrzała zawartość portfela.
Już uznała, że nie ma tam zupełnie nic interesującego,
kiedy natrafiła na ukrytą kieszeń za przegródką zawie-
rającą prawo jazdy. Znajdowała się tam starannie
złożona kartka papieru.
,,W nagłym wypadku proszę się skontaktować
z Henrym Trace em, Route 1, Box 25, Laurel
Heights, Wisconsin  .
Prócz adresu był jeszcze numer telefonu, lecz Lise
go nie zauważyła.
A więc jego rodzice naprawdę mieszkają w Wiscon-
sin, pomyślała. Przynajmniej tego sobie nie wymyślił.
No tak, ale to wcale nie znaczy, że wszystko, co
powiedział, także jest prawdą. Przecież słyszała, co
mówił przez telefon. Na pewno nie jest przyjacielem
taty. A więc kim jest?
Lise nie spocznie, póki się tego nie dowie.
Rozdział dziewiąty
Steve dobrze wiedział, że nie może ufać nikomu
oprócz siebie. Kiedy po lanczu na chwilę wszedł do
namiotu, natychmiast stwierdził, że ta prawda nadal
jest aktualna. Ktoś był w tym namiocie podczas
jego nieobecności. Torba była przestawiona. Nie-
wiele, jakieś pół centymetra, lecz Steve zwracał
uwagę na takie drobiazgi. Nie tylko poruszono
torbę, ale jeszcze ją przeszukano. Nie trzeba było
naukowca, żeby wiedzieć, kto to zrobił. Przecież
tylko dwoje ludzi zostało tego dnia w obozie: Lise
i Cookie.
Steve od razu pomyślał, że to na pewno Cookie, ale
zaraz się opamiętał.
Przestań się oszukiwać, pomyślał gniewnie. Niech
ci się nie wydaje, że ta twoja Lise to taki niewinny
aniołek.
W końcu Simon nie bez powodu powierzył jej
prowadzenie farmy. Ile razy jeszcze będzie musiał
162 Linda Turner
sobie przypominać, że Lise jest ostatnią osobą, do
której mógłby mieć zaufanie?
Wściekły na siebie wyszedł z namiotu i rozejrzał się
za Lise. Był pewien, że na niego patrzy, bo chciała się
przekonać, czy zauważył, że grzebała w jego rzeczach.
Jednak nigdzie jej nie było.
 Gdzie jest Lise?  zapytał Chucka, z którym
zderzył się w drodze do kuchni.  Chyba nie siedzi
w namiocie?
 Owszem, siedzi. Cookie zaniósł jej lancz, ale nie
chciała nic jeść. Pierwszy raz słyszę, żeby obrażała się
na jedzenie.
Steve zaniepokoił się. Poczuł się winny. Oskarżał ją
o grzebanie w jego rzeczach, a tymczasem Lise leżała
chora w namiocie. Tak bardzo chora, że nawet nie
mogła jeść.
 Można wejść do niej na chwilę? Wygląda na to,
że z nią zle.
 Jak chcesz, to idz, ale na twoim miejscu najpierw
bym coś przekąsił. Brakuje nam trzech ludzi, a roboty
jest kupa. Tuck chciał, żebyśmy zaraz wracali do
pracy.
 Jak to trzech ludzi?  zdziwił się Steve.  Ktoś
jeszcze zachorował? Myślałem, że tylko Lise...
 Nie słyszałeś? Barney skaleczył sobie rękę za-
rdzewiałym drutem, a Frankie skręcił nogę. Stare
chłopy, a takie durnie. I tak już jest ciężko bez
Lise, a teraz będzie trzeba zapieprzać za dwóch.
Cholera, na pewno będą się wylegiwać co najmniej
do końca dnia.
Córka zdrajcy 163
A więc nie tylko Lise i Cookie zostali w obozie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum