[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ne. Zarówno dla ciebie, jak i dla Jensa. Zawsze tak bywa. Ale to nie potrwa długo.
Musimy się tam dostać, zrobić swoje i przed świtem umknąć. Ty, Jens i Jennings
będziecie czekali na granicy. I powtarzam raz jeszcze: byłaś i jesteś bezcennym
198
członkiem ekipy. Dzięki tobie mamy Nol Pola. W pewnej chwili wszystko może
od niego zależeć. Z kim innym. . . Nie wiem, jakby nam poszło. Zapomniałem cię
zapytać: przyjął propozycję zapłaty?
 Tak. Jego rodzice i starsza siostra żyją, mieszkają w Battam-bang. Te pie-
niądze pozwolą im utrzymać się co najmniej przez rok. Nadeszły tu ciężkie czasy.
 I będą trwały jeszcze bardzo długo. Jeśli Nol Pol wyjdzie z tego żywy, to
zapewnię jego rodzinie znośny byt na dłuższy czas.
 A język? Jak będziesz się porozumiewał z ludzmi?
 Nie widzę problemu. Powiedziałaś, że Nol Pol mówi trochę po francusku.
 Właśnie, tylko trochę.
 Wystarczy. Guido i ja mówimy po francusku. Nauczyliśmy się w Legii
Cudzoziemskiej. Jest to rodzimy jÄ™zyk René.  PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… i zÅ‚ożyÅ‚ na jej
ustach lekki pocałunek.  Przed pół godziną nic się nie wydarzyło?
Uśmiechnęła się.  Nie przypominam sobie nic ważnego.
 A ja w ogóle nic sobie nie przypominam.
ROZDZIAA SZEZDZIESITY
TRZECI
Creasy nie lubił tego miasta.
 Jeden wielki burdel  powiedział do Guida.  Każdy otyły stary Niemiec,
Anglik albo Francuz, który w swoim własnym kraju nie ma szansy albo czasu, że-
by przygadać dziewczynę, przylatuje tu i kupuje sobie kobietę, która bez względu
na lata zawsze wygląda jak nastolatka. W godzinę po wylądowaniu każdy z nich
zmienia się w Cary Granta. W każdym razie tak mu się wydaje.
 Zawsze tak było  skomentował Guido.
 Nieprawda. Dwie rzeczy uczyniły z tego miasta jeden wielki dom publicz-
ny. Najpierw wojna wietnamska. Tysiące żołnierzy amerykańskich przywożono
tu na pięciodniowe urlopy. Kieszenie mieli wypchane dolarami. A następnie roz-
wój turystyki i szaleństwo lotów czarterowych. Jeśli Niemiec lub Anglik chcą iść
do wysokiej klasy burdelu w Hamburgu czy w Londynie, to za noc z dwiema
panienkami zapłacą więcej, niż kosztuje dwutygodniowa wycieczka do Tajlandii.
Połowa europejskich pedofilów oszczędza każdy grosz, żeby tu spędzić urlop.
Guido podejrzliwie spojrzał na przyjaciela.  Zamierzasz zostać moralizato-
rem?
 Zawsze miałem moralizatorskie skłonności. Nie mam pretensji do męż-
czyzn. Dla wielu jest to jedyna okazja, by pójść do łóżka z kobietą. Nie winie
też kobiet. Są tylko ofiarami. Winą obarczam finansową śmietankę i rząd. Wła-
ścicielami większości salonów masażu i zwykłych burdeli są generałowie i ich
polityczni kumple. Obliczono, że jedna trzecia wpływów dewizowych kraju po-
chodzi z seks-turystyki.
Ich taksówka ugrzęzła w kolumnie pojazdów. Po obu stronach też wlokły się
ciężarówki i samochody osobowe. Ruch odbywał się w ślimaczym tempie.
Creasy gestem dłoni wskazał zapchaną ulicę.  Na jezdniach nie byłoby ta-
kiego chaosu, gdyby cząstkę tych miliardów, jakie zarabiają na seksie, zużyli na
zbudowanie metra i zaopatrzenie Bangkoku w zdatnÄ… do picia wodÄ™.
Guido wzruszył ramionami.  Znasz przecież Neapol. My mamy takie same
slumsy. Jedyna różnica polega na tym, że u nas majątki robią nie generałowie,
200
a lokalna mafia.
 I tu, i tam jest mafia.  Creasy zmienił temat:  Susan zrobiła dobrą robo-
tę. Ten Nol Pol to prawdziwy skarb. Gdybyśmy wynajęli innego faceta, to za parę
dolarów więcej otrzymanych od naszej przeciwniczki mógłby nas wprowadzić
prosto w pułapkę. Ten Nol ma motywację i Susan okazała duży spryt wydobywa-
jÄ…c to z niego.
Guido nie odpowiedział od razu. Przez długą chwilę przyglądał się zatłoczonej
ulicy i dopiero potem spytał:  Czy ty się tak troszkę w niej nie zakochujesz?
Creasy też odczekał paręnaście metrów wleczenia się taksówki, nim odparł:
 TroszkÄ™ tak. Ona jest naprawdÄ™ wyjÄ…tkowa.
 Dobra w łóżku?
 Dziwna rzecz  mruknął Creasy. I dodał zdanie, które zawsze padało z ust
najemników, kiedy ich ktoś zapytał, ilu ludzi zabili:  Nie pamiętam.
Guido zachichotał.  A więc bardzo dobra. W pełni się z tobą zgadzam: to
wyjÄ…tkowa kobieta. A przede wszystkim dobra dla ciebie.
Między przyjaciółmi zapadła długa cisza, którą przerwał Creasy.
 Chyba tak. Chociaż ja w takich sprawach już nic nie wiem. Boję się.
Wszystkie kobiety, do których się zbliżyłem, zginęły. Może dla Susan są lepsi
i bezpieczniejsi tacy jak Jennings albo ten profesor w Waszyngtonie.
Guido chrząknął.  Mam zastrzeżenia co do Jenningsów. Jennings to CIA.
Agent CIA to nie jest zbyt bezpieczna profesja.
Creasy prychnął.  Może agent w terenie, ale w centrali czy w ambasadzie,
to bezpieczniejsza robota niż kierowanie oddziałem banku. Tylko biedni agenci
obcych nacji wynajmowani w poszczególnych krajach przez różnych Jenningsów
mają ucinane główki. . . Jennings szaleje za Susan.
 To jego problem  odparł Włoch.  Zbytnio okazuje swoje uczucie. Ko-
biety wolą silnych, milczących mężczyzn.
Taksówka dobrnęła wreszcie na wspaniały podjazd hotelu  Ducit Thani . Cre-
asy dał przyjacielowi kuksańca.  Tylko Włoch mógł to powiedzieć.
ROZDZIAA SZEZDZIESITY
CZWARTY
Byli przyjaciółmi.
Zdał sobie z tego sprawę, gdy się ubierała. Miała piękne ciało i piękną twarz,
ale uświadomił sobie, że po ostatnim zbliżeniu widział w niej bardziej przyjaciela
niż kochankę. Kochał jej umysł bardziej niż jej ciało.
 Czujesz się dobrze?  spytał.
Dopięła ostatni guzik bluzki, którą kupiła po południu i spojrzała na niego
lekko zdziwiona.  To zupełnie do ciebie niepodobne. Chociaż z urodzenia jesteś
Amerykaninem, w zasadzie nie postępujesz jak Amerykanie.
 O czym ty mówisz?
 O twoim pytaniu, czy czuję się dobrze. Amerykańscy mężczyzni potrzebują
duchowego wsparcia po akcie miłosnym i zadają głupie pytania w rodzaju:  Jak
ci było, kochanie? . Kobiety nienawidzą tego.
 Zupełnie co innego miałem na myśli. Przez ostatnią godzinę zdziałaliśmy
niewiele oprócz utrwalania wspólnoty myślenia. Moim zdaniem było nam bardzo
dobrze.
 Zapomniałam, że my nigdy nic nie robimy i wobec tego wiele nie zdziała-
liśmy, jak to przed chwilą ślicznie powiedziałeś.  Uśmiechnęła się.  Powiedz
wreszcie poważnie, o co ci chodziło?
Creasy spuścił nogi na ziemię, wziął z łóżka sarong, który mu zawsze służył
jako piżama, i owinął się w pasie.  Skoro poważnie, to poważnie. Nie mieliśmy
okazji poważnie porozmawiać od Phnom Pehn. Od chwili twego wejścia do po-
koju byliśmy bardzo zajęci. Wszystkim innym, tylko nie rozmową. Pytając, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum