[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się już teraz obawiać, że usłyszy od niego jakieś lekkomyślne słówko. Ale przypomniał sobie, jak
bardzo matka kochała swego pięknego brata i napisał do domu długi, tkliwy list.
Coś tknęło go w odpowiedzi pani Henrietty i sprawiło, że zdecydował się na powrót do domu.
Ostatecznie, jeżeli cały świat był dla niego pustynią, jakim prawem miał pozbawiać ostatniej radości
dwoje ludzi, którzy dali mu życie i kochali go naprawdę? Tak, powróci do domu i spóbuje nawiązać
serdeczne stosunki z rodzicami.
Wielka pociecha i uspokojenie spłynęło do serc rodziców, gdy syn ich po raz trzeci powrócił do domu.
I, jak zwierzę tresowane w cyrku, Paweł powrócił do zwykłej rutyny. Poruszono znów kwestię jego
wstąpienia do parlamentu, lecz odłożył ją na razie. Nie chciał jeszcze i nie mógł brać na siebie żadnych
zobowiązań. Postanowił tylko przebywać większość roku w domu, lecz gdy napłynie gwałtowna fala
bólu, on musi być wolny i włóczyć się, póki znowu nie nadejdzie względny spokój.
Serce pani Henrietty, jak kwiaty deszczem, ożywiło się nadzieją. Na pewno to wielkie, nieznane
zmartwienie już przeszło a jej ubóstwiany syn znowu powróci do normy.
* * *
Lecz miesiące mijały znowu, a ból Pawła nie dawał się uleczyć. Czas tylko zrobił swoją skorupkę na
krwawiącej ranie. Młody człowiek przeszedł ciężką szkołę i nauczył się znosić wszystko, co mu
przynosił los. Nie uciekał już teraz od towarzystwa, nie przybierał manier samotnika, bywał w
Londynie, brał udział w grze i zakładach. Ale to wszystko czynił z kamienną, niezłomną obojętnością,
która zdumiewała ludzi.
Najdrobniejszy szczegół z jego historii nie przedostał się do publicznej wiadomości. Toteż jego
poglądy na życie wydawały się czymś niesłychanym u tak młodego człowieka. Ci, którzy słyszeli jego
mowę w dniu urodzin, spodziewali się po nim wielkich rzeczy. Teraz potrząsali smutnie głowami,
dziwiąc się, czemu nie spełnia swoich obietnic.
I tak mijał czas, aż pewnego dnia w początkach lutego, prawie już pięć lat po tym, jak zgasło światło
jego życia, zdarzyła się okoliczność, która w jego życiu stała się punktem zwrotnym.
Była to na pozór drobna rzecz po prostu tylko twarda i surowa śmiałość w twarzy i słowach
cygańskiej kobiety.
Słońce już dobrze zeszło z południa, gdy szedł raz razem z Pikiem przez bagnistą łąkę i dotarł znowu
do cygańskich chatek. Rozejrzał się dookoła stali dokładnie w tym samym miejscu, gdzie i tamtego
ranka, dawno już temu, gdy serce wzbierało mu radością przy czytaniu nowiny o urodzeniu się małego
synka, tamtego ranka, gdy podarował młodej kobiecie suwerena.
Drzwi ostatniej chaty były otwarte, a na progu, w leniwej, zaniedbanej pozie siedziała ta sama smagła
Cyganka, ale jakże smutnie zmieniona. Nie była to już ta młoda, pełna dumy matka, lecz surowa,
koścista i zle wyglądająca kobieta.
Poznała go od razu i czarne jej oczy zamigotały; a gdy podszedł bliżej, rzekła od razu bez żadnego
powitania:
Straciłam go wasza miłość, jego i mojego Billa, tej samej mroznej zimy i od tej pory nie mam już
innego.
Paweł stanął i patrzył na jej brunatną twarz, oświetloną czerwonym słońcem zachodu.
A więc oboje przeszliśmy przez piekło od tego czasu, moja biedna kobieto rzekł.
Cyganka zaśmiała się gorzko i zuchwale, jak echo powtórzyła jeden wyraz: piekło", a potem zaczęła
lamentować:
Oj, tak, pomarli już, pomarli! I nie zobaczymy ich nigdy. A Paweł odszedł, lecz twarz jej
przestraszyła go i utkwiła mu
silnie w pamięci.
Czy i w nim zaszła też taka okrutna zmiana? rozmyślał. Czy on był też tak zniszczony przez pięć lat
życia w piekle? Jeżeli tak, to zszedł na złą drogę, wszedł w niszczące rejony życia, które wypalały jego
siłę i wolę. I jak przez mgłę przesunęło mu się w pamięci wspomnienie jej szlachetnej, pogodnej
twarzy, jaką miała w tych szczególnych godzinach, gdy razem płynęli na laguny i gdy mówiła mu, a
oczy jej płonęły świętym ogniem, o swoich pragnieniach dotyczących jego przyszłości.
Lecz cóż starał się spełnić z nich, z tych wniosłych pragnień? Naprawdę nic. Bo opanowany został
samolubnym bólem i żył bez żadnego celu, myśląc tylko o tym, żeby stłumić i ukoić straszliwe
cierpienie serca. Zapomnieć! Ach, Boże, to nigdy stać się nie mogło. Bo czyż ona nie powiedziała, że
to są wieczyste zaślubiny ich dusz? W życiu i po śmierci nie będą nigdy rozdzieleni.
A on próbował zerwać te święte węzły, kiedy przeciwnie, powinien uczcić jej pamięć, pocieszając
swój ból wspomnieniem i spełnieniem jej słodkich słów. A cóż on uczynił? Pozwolił, żeby troska
opanowała go, jak biedną cygańską dziewczynę, zamiast próbować uczynków wzniosłych i pięknych,
jak go uczyła jego ukochana zmarła.
Zawrócił i szedł we mgle ku domowi; męczył go wstyd i wyrzuty sumienia.
A gdy tego wieczoru znalezli się z Pikiem w jego gabinecie, Paweł wyjął listy od swojej ukochanej,
które leżały ukryte przed ludzkimi oczami ze wskazówką piśmienną, żeby nie rozłączać go z nimi
nawet po śmierci.
Czytał je uważnie, powoli, wszystkie, od pierwszej, króciutkiej kartki, do długiego krzyku miłości,
który za pośrednictwem Dymitra doszedł go w Paryżu. Potem leżał bez ruchu długie godziny. Jego
piersią wstrząsały łkania, a oczy zalane miał łzami.
I oto nagle wydało mu się, że duch jego pani jest przy nim, stoi tu, w drżącym, przyćmionym świetle i
szepce mu słowa nadziei, szepce, że wróciła z zimnego grobu tu, do jego serca, żeby podnieść go na
duchu i pokrzepić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Nicholas Sparks Noce w Rodanthe
- Sparks Nicholas Noce w Rodanthe_2
- Mika Waltari Zlotowlosa
- 0145. Rutland Eva Bośźe Narodzenie jest codziennie
- Daisy Miller
- Lorie O'Clare The Prodigal Daughter
- Liu M. Marjorie Maxine Kiss 04 Zbroja z róśź
- Moon Fate Laurence James
- Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 Powrót Tarzana
- Historical Dictionary of Mediev Iqt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- g4p.htw.pl