[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy ty zostałeś
ranny.
Michael bez trudu rozszyfrował przesłanie. Ta młoda
dziewczyna miała więcej odwagi i determinacji niż on.
Zawstydził się.
- W porządku - powiedział. - Bierzmy się do pracy
i mam nadzieję, że dasz mi solidny wycisk. A potem mu
simy porozmawiać - dorzucił, patrząc Kelly w oczy.
- Nie, wcale nie musimy - odparła z naciskiem.
To, że miał niesprawną nogę, nie znaczyło jeszcze, że
jego ramiona utraciły dawną siłę. Chwycił Kelly za rękę
i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
- Dobrze, wobec tego najpierw porozmawiamy. Prze
praszam ciÄ™, Kelly.
- Za co? - zapytała i wreszcie spojrzała mu w oczy.
- Za to, że kpiłem z tego, co zaszło między nami.
Wzruszyła ramionami.
- To był tylko pocałunek. Nic ważnego.
- To było coś więcej niż pocałunek. To było naprawdę
ważne - nalegał Michael. - Chyba dlatego to zrobiłem.
Mam wyrzuty sumienia, że próbowałem cię wykorzystać.
- Ty? - zapytała z niedowierzaniem. - To ja wykorzy
stałam sytuację i ja złamałam ustalone zasady.
- Masz zasady regulujące taką sytuację? - zapytał,
próbując ukryć uśmiech.
- Przecież wspólnie je ustalaliśmy.
- Kto, wobec tego ma większe prawo je łamać?
- Tak nie można - odparła surowo.
- To był tylko pocałunek - powtórzył za nią, po czym
dorzucił: -1 to fantastyczny.
Zerknęła na niego i kąciki jej ust lekko drgnęły.
- Fantastyczny? - zapytała z nietajoną satysfakcją,
a on się roześmiał.
- Wręcz fenomenalny.
- Dobrze już, nie przesadzaj. - Machnęła ręką. - Wy
starczy, jak powiesz, że był fantastyczny. A teraz bierzmy
siÄ™ do roboty.
- SekundÄ™. Mam ci jeszcze coÅ› do powiedzenia.
- Tak?
- Cieszę się, że nie zrezygnowałaś z prowadzenia mo
jej rehabilitacji. Bardzo to sobie ceniÄ™.
Kelly westchnęła.
- Rezygnacja nie wchodziła w rachubę, Michael. Będę
przy tobie, póki mnie będziesz potrzebował. I nie łudz się,
że uda ci się mnie pozbyć.
Mało znał ludzi, którzy uważali, że mają wobec niego
jakiekolwiek zobowiÄ…zania. Biologiczni rodzice zdecydo
wanie do nich nie należeli. Havilcekowie tak, ale ponie
waż adopcja ze względów formalnych okazała się niewy
konalna, zabrakło tego ostatniego ogniwa, by mogli stać
się prawdziwą rodziną i by on zdołał uwierzyć, że zawsze
będzie mógł na nich liczyć. Nigdy nie pozbył się wątpli
wości i podświadomie bał się za bardzo przywiązać do
Havilceków - czy do kogokolwiek innego.
To między innym dlatego, choć Bryan był mu bliski jak
brat, przestał się z nim kontaktować po wstąpieniu do wojska.
A teraz w jego życiu pojawiła się piękna, wrażliwa
kobieta, która zapewnia go, że zostanie przy nim dopóty,
dopóki będzie to potrzebne. Serce wezbrało mu niezna
nym dotąd uczuciem. Spróbował je nazwać, ale nie zdołał.
Dopiero w nocy, kiedy leżał w zimnym łóżku, z bolącą
nogą, pojął, że przepełniało go głębokie zadowolenie.
A jeżeli był w stanie odczuwać coś takiego w najgorszym
momencie swojego życia, to miał wobec Kelly olbrzymi
dług wdzięczności. Winien jej był więcej niż tylko szacu
nek i przestrzeganie zasady fair play. Zasługiwała na to, by
ofiarował jej swoje serce.
ROZDZIAA 11
Gdy w piątek wieczorem, około szóstej, Michael usły
szał pukanie do drzwi, był prawie pewny, że to Kelly. Gdy
otworzył, ujrzał ku swemu zdumieniu Seana. Była to jego
pierwsza wizyta od powrotu Michaela do Bostonu. Pogod
ną zazwyczaj twarz brata zniekształcał ponury grymas.
- Co się stało? Są jakieś kłopoty? - zapytał Michael.
- Musimy porozmawiać - rzucił Sean.
- Wobec tego wejdz, proszę. - Michael domyślił się,
że jakieś szczególnie ważne powody skłoniły brata do
wcześniejszego przyjścia, skoro i tak mieli się spotkać
w pubie za niecałą godzinę. - Rozumiem, że chodzi o coś,
o czym nie będziemy mogli porozmawiać u Ryana.
- Będzie tam za dużo ludzi - tłumaczył się Sean. -
Uważam, że powinniśmy to omówić na osobności i utwo
rzyć wspólny front.
Michael westchnÄ…Å‚.
- Chodzi o poszukiwania reszty naszej rodziny?
Sean pokiwał głową.
- Znasz moje stanowisko, chciałbym poznać teraz twoje.
Michael miał w głębi duszy nadzieję, że, koniec koń
ców, Ryan wezmie sprawy w swoje ręce i zrobi, co uzna za
stosowne.
- Siadaj - zwrócił się do Seana. Chciał zyskać na cza
sie, by móc ubrać swoje myśli w słowa.
- Dziękuję, postoję.
- A ja będę miał sztywny kark, próbując spojrzeć ci
w oczy? - zażartował Michael.
- Och, przepraszam, stary - stropił się Sean. - Co za
bezmyślność z mojej strony. - Przysiadł na brzegu sofy.
- Jak siÄ™ czujesz?
Michael wzruszył ramionami.
- Kelly uważa, że robię duże postępy.
- Przecież jest ekspertem.
Michael pomyślał o dziewczynie, którą widział przed
dwoma dniami w klinice, oraz o poczuciu winy, jakie
ogarnęło go na widok jej starań, by pokonać kalectwo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Maxwell Gina L. Walka o miłość 03.1 Ucieczka do miłości t. 1
- 07.WoW War Of The Ancients Trilogy 03 The Sundering (2005 07)
- Lawhead, Stephen Celtic Crusades 03 The Mystic Rose
- Hamilton, Laurell K Meredith Gentry 03 Seduced by Moonlight
- McKillip Patricia A. Mistrz zagadek 03 Harfista Na Wietrze
- 124. Bagwell Stella Uśmiech Losu 03 Żona czy kochanka
- Angelsen Trine Córka morza 03 Czas ciemności
- Colleen Collins Nocny rejs 03 Trzy życzenia
- Williams Roseanne Ach, co to był za ślub 03 Randka z nieznajomym
- Zelazny Roger Amber 03 Znak Jednorozca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- g4p.htw.pl