[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozpoczął indagacje. - Czy ma pan w cyrku wrogów? - zwrócił się do Wrinfielda. - Wrogów? W
cyrku? - spytał ze zdumieniem dyrektor. - Broń Boże! MOże to zabrzmi sentymentalnie, ale my
naprawdę jesteśmy jedną wielką szczęśliwą rodziną! - A poza cyrkiem? - Wrogów ma każdy,
kto odniósł sukces. Konkurencja, niechęć, zawiść. To normalne. - Zerknął lękliwie na zwłoki
Pilgrima i znów zadygotał. - Ale nie takich, co się posuwają do morderstwa! Przez dłuższą chwilę
milczał, a gdy znów spojrzał na admirała, na jego twarzy malowała się jakby niechęć. - Ale
dlaczego akurat mnie wypytuje pan o wrogów? - spytał; jego głos był już całkiem opanowany. -
Przecież to nie ja zostałem zabity, lecz Pilgrim. - Istnieje pewien związek. Fawcett? - Tak, to
prawda. Czy mogę mówić otwarcie, panie admirale? - Słucham? - Wie pan, co mam na myśli:
telefony, gazety gotowe sprzedać redaktorów... - Niech się pan nie wygłupia. Przecież pana
przeprosiłem. - Tak jest, panie admirale. - Fawcett poszperał w pamięci, ale nie znalazł tam żadnych
przeprosin; uznał jednak, że nie warto się spierać. - Faktycznie, istnieje pewien związek. MUsiał być
jakiś przeciek w naszej organizacji. Jak panom przed chwilą mówiłem, nie ulega wątpliwości, że
Pilgrima zamordował ktoś, kogo dobrze znał. Przeciek raczej nieznaczny, bo oprócz Pilgrima, tylko
pan, admirale, oraz doktor Harper i ja orientujemy się, o co w tym wszystkim chodzi. Ale
co najmniej kilkanaście osób - różni agenci, telefonistki, kierowcy, wiedziało o naszych
kontaktach z panem Wrinfieldem. Agencja wywiadowcza lub kontrwywiadowcza, do której
szeregów nie przeniknąłby ani jeden obcy agent i z czasem nie zaskarbił sobie pełnego zaufania
przełożonych, stanowiłaby unikat na skalę światową. Byłoby naiwnością sądzić, że nam właśnie
udało się ochronić przed infiltracją. Fakt, że pan Wrinfield zajmował się wstępną fazą przygotowań
do tourn~ee po Europie, głównie po Europie Wschodniej, nie był tajemnicą. O tym, że w Krau
planowane są występy każdy mógł się dowiedzieć. Zdaniem pewnych osób z Krau - konkretnie tych,
którym podlegają interesujące nas badania - to, że pan Wrinfield kontaktuje się z CIA, a jego cyrk
wybiera się do Krau, mogło być zwykłym zbiegiem okoliczności, ale wiele przemawiało za tym, że
nie jest. - Ale dlaczego zabili Pilgrima? Czy to miało być ostrzeżenie? - W pewnym sensie, panie
admirale. - MOże zechciałby pan odpowiadać bardziej konkretnie, Fawcett? - Proszę bardzo.
Nie ma dwóch zdań, że to ostrzeżenie. Ale żeby śmierć Pilgrima była zrozumiała i usprawiedliwiona
z ich punktu widzenia - bo musimy pamiętać, że bez względu na to, za jak niepoczytalnych uważamy
naszych przeciwników, są to mimo wszystko ludzie rozumujący logicznie - musi być czymś więcej
niż samym ostrzeżeniem. Ten mord to także prowokacja i zachęta. Ostrzeżenie, które chcą, żebyśmy
zignorowali. Jeśli wierzą, że stoimy za tourn~ee cyrku pana Wrinfielda, i jeśli mimo zabójstwa
Pilgrima - a nie ulega dla nich wątpliwości, że
właśnie im przypiszemy tę zbrodnię - nie zrezygnujemy z wysłania cyrku w trasę, będzie to
świadczyć o tym, jak bardzo nam zależy, żeby cyrk dotarł do Krau. O dalsze dowody naszego
zaangażowania postarają się na miejscu. Będą chcieli skompromitować nas w oczach świata.
INternowanie całego cyrku to dobry chwyt, zwłaszcza jeśli komuś zależy, żeby sprawa trafiła na
pierwsze strony gazet. Proszę sobie wyobrazić, jaką zdobędą przewagę w różnych negocjacjach, jeśli
nasz kraj stanie się pośmiewiskiem. Autorytet Stanów Zjednoczonych runie w gruzy; i Wschód i
Zachód będą się tarzać z radości. Afera, jaka wybuchła w związku z Garym Powersem i jego U_2,
to w porównaniu betka. - Hm. Jak pan sądzi, jakie mamy szanse wykryć to ich kukułcze jajo
w naszym gniezdzie? - Zerowe. - Doktorze Harper? - Zgadzam się z Fawcettem. To po
prostu niemożliwe, panie admirale. Należałoby każdemu z kilkuset pracowników zatrudnionych w
tym budynku przydzielić agenta, który by go śledził. - A tych agentów musieliby z kolei śledzić
następni, tak? To pan ma na myśli? - Z całym szacunkiem, panie admirale, wie pan co mam na
myśli nie gorzej ode mnie. - Niestety. - Admirał sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyjął
dwa kartoniki i wręczył jeden właścicielowi cyrku a drugi Brunowi. - Jeśli panowie będą chcieli się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum