[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wielkie lustro rozpadło się na tysiące kawałków. Posypały się na podłogę. Po chwili
została już tylko rama, w której sterczały jeszcze drobne kawałki szkła. W miejscu lustra
ukazał się wspaniały, barwny obraz. Patrzyli, jak zwinął się i spadł na podłogę, a za nim
dalsze cztery, które kiedyś pieczołowicie ukryto pod szkłem. Przeznaczenie krzyczącego
zegara było wreszcie wyjaśnione. Nie zważając na rozbite szkło, Hugenay skoczył na-
przód i chwycił pierwsze płótno, abstrakcję wirującą kolorami na czarnym tle.
 Obrazy!  wykrzyknął tryumfalnie.  Pół miliona dolarów! Mam je wreszcie!
W tym momencie otworzyły się drzwi do biblioteki i rozległ się ostry głos:
 Ręce do góry! Jesteście aresztowani!
Zaskoczenie odebrało im głos, kiedy odwrócili się w stronę drzwi i ujrzeli w nich
grupę ludzi. Dwóch policjantów stało z rewolwerami w pogotowiu. Za nimi Jupiter roz-
poznał komendanta policji w Rocky Beach, Reynoldsa, i pana Crenshawa, ojca Pete a.
Wreszcie i Pete przecisnął się między nimi do pokoju.
 Jupe!  zawołał podekscytowany.  Nic ci się nie stało? Ależ się o ciebie mar-
twiliśmy! Nie mogłem zasnąć, chciałem ci coś powiedzieć, więc do ciebie zatelefono-
wałem. Twój wujek powiedział, że jesteś u Boba, a Boba mama myślała, że obaj jeste-
ście w twoim domu. Zadzwoniłem do Kwatery Głównej i tam też cię nie było. Wtedy
pojechałem na rowerze, żeby sprawdzić, czy nie zostawiłeś jakiejś informacji w naszym
biurze. No i znalazłem wiadomość od ciebie o pokoju zegarów, i zadzwoniłem tutaj, ale
nikt nie odpowiedział. Wtedy zacząłem naprawdę się martwić. Powiedziałem tacie, że
ty i Bob zaginęliście, więc on powiadomił komendanta Reynoldsa. Wszyscy przyjecha-
81
liśmy tutaj zbadać sprawę i chyba trafiliśmy w odpowiednim momencie.
Komendant Reynolds postąpił naprzód i wziął obraz, który Hugenay nadal trzymał
w rękach, po czym ostrożnie położył go na biurku.
 To zostało skradzione z galerii około dwóch lat temu  powiedział.  Pamiętam,
że w tym czasie do wszystkich komend policji przesłano fotografie tego obrazu.
Zwrócił się do Jupitera:
 Miałem przeczucie, że to może być poważna sprawa. Zwłaszcza kiedy przypo-
mniałem sobie, że Bob był wczoraj ścigany i skradziono mu zegar z samochodu, po-
myślałem, że możecie być wmieszani w coś niebezpiecznego. Przyszliśmy chyba akurat,
żeby aresztować złodziei z łupem.
Jupiter odwrócił się i popatrzył na Hugenaya. Biorąc pod uwagę fakt, że po wielu la-
tach zwodzenia policji został właśnie przyłapany, złodziej dzieł sztuki wyglądał całkiem
spokojnie. Co więcej  uśmiechał się. Teraz opuścił nawet ręce, wyjął z kieszeni cygaro
i zapalił je.
 Proszę mi powiedzieć  rzekł  o jakie przestępstwo jestem oskarżony?
 No, na początek wystarczy posiadanie skradzionych rzeczy  powiedział skwa-
pliwie Reynolds.  Następnie może być uprowadzenie, złośliwe dokonanie szkód, och,
myślę, że znajdzie się wiele zarzutów.
 Doprawdy?  Hugenay pyknął cygaro i wypuścił kłąb dymu.  Proszę nie oskar-
żać mnie zbyt pochopnie, drogi przyjacielu. Przyszedłem tu w imię dobra społecznego,
polując na pewne dzieła sztuki, które zostały ukryte przez Alberta Zegara. Ten chłopiec
 skinął w stronę Jupitera  powie panu, że on i jego przyjaciele z własnej woli pomo-
gli mi w moich poszukiwaniach. Zaś szkody w tym domu zostały dokonane za pozwo-
leniem gospodyni. Musieliśmy znalezć te obrazy. I znalezliśmy. Przekazujemy je teraz
w wasze ręce, panowie, i zbieramy się do wyjścia.
 Nie tak szybko...  zaczął komendant Reynolds.
 Powiedz im, że mówię samą prawdę, chłopcze  przerwał pan Hugenay, zwraca-
jąc się do Jupitera.
Jupiter przymknął oczy. Rzeczywiście, wszystko, co Hugenay powiedział, było
prawdą.
 Tak, komendancie  wykrztusił wreszcie niechętnie.  Jesteśmy tu dobrowolnie,
a pan Hugenay poszukiwał skradzionych obrazów. To absolutna prawda.
 Ale my wiemy o nim wszystko. Miał zamiar zatrzymać je po znalezieniu!  za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum