[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do ciebie pretensji, jeśli zostaniesz w domu.
- Ja również jestem tego pewien - zgodził się nie bez ironii.
- Ale jeÅ›li masz nadziejÄ™ spÄ™dzić beze mnie caÅ‚y wieczór, ga­
wędząc z Justinem, to obawiam się, że będę musiał rozczarować
was oboje.
Claudia chciaÅ‚a zaprzeczyć, że żywiÅ‚a takÄ… nadziejÄ™, ale zmil­
czała.
- Poza tym - ciÄ…gnÄ…Å‚ David - wiadomość o naszym małżeÅ„­
stwie rozeszła się z fenomenalną szybkością. Lucy zapowiada.
że to przyjęcie urodzinowe, ale każdy oczywiście traktuje je jako
spotkanie z okazji naszego rzekomego małżeństwa, więc nie
mogę zostać w domu, prawda?
Urażona w głębi duszy jego podejrzeniami, Claudia zadała
sobie bardzo wiele trudu przygotowując się na przyjęcie i kiedy
skoÅ„czyÅ‚a, wiedziaÅ‚a, że wyglÄ…da Å›wietnie. WÅ‚ożyÅ‚a oszaÅ‚amia­
jącą kremową suknię, która nie sięgała nawet kolan, a złote
pantofelki sprawiały, że jej nogi wydawały się dłuższe i smu-
klejsze. Suknia była tak prosta, że doskonałe do niej pasował
duży i ciężki złoty naszyjnik oraz dobrane do niego kolczyki,
które wprawdzie stanowiły udrękę dla jej uszu, ale efekt był tego
wart. Czy David uzna, że ona dobrze się prezentuje? Może
R S
99
pomyśli, że biżuterii jest za dużo, ale z pewnością nie będzie
mógł nic zarzucić sukni,
Davida istotnie zaskoczyÅ‚ jej widok. Przez dobrÄ… chwilÄ™ wpa­
trywał się w nią z zapartym tchem.
- Aż tyle zachodu dla Justina? - zadrwił wreszcie, gdy był
już w stanie wydobyć z siebie głos. - Jesteś pewna, że warto?
Claudia z trudem opanowała rozczarowanie. Czegóż mogła
oczekiwać? %7łe porwie ją w objęcia i powie, że jest piękna?
Czemu cię, idiotko, obchodzi, co on myśli, skarciła się w duchu
surowo.
- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała. - Ale z przyjemnością
sprawdzÄ™.
- Czy wolno mi przypomnieć, że dziś wieczorem spotkasz
siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie z moimi pracownikami? - zauważyÅ‚ z nagle po­
ciemniałą twarzą. - Wolałbym raczej, żebyś się na cały wieczór
nie przykÅ‚eiÅ‚a do Justina. Postaraj siÄ™ zachowywać jak dziew­
czyna, którą mógłbym poślubić, jeśli to nie jest dla ciebie za
trudne.
- A jaki to rodzaj dziewczyny? - spytała Claudia słodko.
- Muszę oczywiście wiedzieć, kogo mam udawać.
- ChciaÅ‚bym ożenić siÄ™ z dziewczynÄ… uczciwÄ…, bezpreten­
sjonalną i wrażliwą. A ponieważ są to cechy, których w tobie
nie dostrzegłem, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że okażesz
siÄ™ dobrÄ… aktorkÄ….
R S
ROZDZIAA SIÓDMY
Dom Lucy pełen był już gości. David i Claudia słyszeli
z daleka rozchodzące się w pustynnej nocy odgłosy rozmów
i śmiechy. Stali po ciemku przy samochodzie.
- Czy naprawdę jesteś przekonany, że wszyscy uwierzą
w nasze małżeństwo? - spytała Claudia, tracąc nagle pewność
siebie.
- Czemuż by nie? Nikt nie zwietrzy tej komedii, o ile tylko
potrafisz trzymać rÄ™ce z dala od Justina. Musimy jednak wyglÄ…­
dać jak zakochani - dodał tonem tak ironicznym, że zarumieniła
się z przykrości.
- Nie bardzo wiem, jaką minę powinien mieć ktoś, kto jest
w tobie zakochany - odcięła się.
- Postaraj się wyglądać po prostu tak jak wczoraj w nocy,
kiedy siÄ™ ze mnÄ… caÅ‚owaÅ‚aÅ› - dogryzÅ‚ jej nielojalnie. - To zu­
pełnie wystarczy.
Claudia z trudem powstrzymaÅ‚a siÄ™ od niecenzuralnego ko­
mentarza. Urażona, sama poszła w kierunku drzwi.
- Jeśli wejdziesz z taką miną - David chwycił ją za ramię
- wszyscy będą sądzić, że już wszczęliśmy kroki rozwodowe.
- Nie mogę się wprost tego doczekać.
- Och, Å‚amiesz mi serce. - Mocniej Å›cisnÄ…Å‚ jej ramiÄ™. - A te­
raz wejdziemy razem, uÅ›miechniÄ™ci, i bÄ™dziemy udawać zako­
chanych do obłędu, pamiętając cały czas o naszej umowie.
W jego głosie brzmiała tak stanowcza nuta, że Claudia, choć
R S
101
wciąż jeszcze poirytowana, zgodziła się na wszystko. Weszli do
środka. Rozległ się życzliwy szmer. Lucy podbiegła do nich
z okrzykiem radości.
- Claudio, wspaniale wyglądasz! Prawda, że jest piękna?
- zwróciła się do Davida, ściskając go serdecznie.
Tymczasem David patrzyÅ‚, jak Patrick wziÄ…Å‚ ClaudiÄ™ w ob­
jęcia i podniósł do góry. Poczuł ukłucie zazdrości na widok
innego mężczyzny, trzymającego ją w ramionach. Zmiała się,
miała tego wieczoru oczy błyszczące i bardzo niebieskie,
a twarz ożywioną i miłą. Czy rzeczywiście mógł pomyśleć
o niej  dość ładna", kiedy zobaczył ją po raz pierwszy? Teraz
była po prostu piękna. Przytaknął Lucy.
- Wszyscy już wiedzą o waszym sekretnym małżeństwie
- szepnęła. - Obawiam się, że będzie toast i kilka przemówień.
Jęknął, ale jednocześnie poczuł ulgę, że zmieniła temat.
- Czy nie powiedziaÅ‚aÅ› im, że nie chcemy żadnych cere­
monii?
- Oczywiście, ale nie możesz przeszkodzić ludziom, którzy
chcą ci zrobić przyjemność. Oni cię lubią, Davidzie. Traktuj to
jako wprawkę przed prawdziwym małżeństwem.
David spróbowaÅ‚ wyobrazić sobie, że wchodzi tutaj z in­
nÄ… kobietÄ… u boku, ale obraz Claudii narzucaÅ‚ mu siÄ™ nieustan­
nie. Tymczasem ona wciąż radoÅ›nie paplaÅ‚a z Patrickiem. Po­
myślał, że przy nim nigdy nie zachowywała się tak swobodnie
i wesoło.
-" Sądzę, że ta jedna próba wystarczy mi na długo - rzeki do
Lucy. Wziął Claudię za rękę. - Chodzmy. Trzeba przywitać się
ze wszystkimi.
Każdy miał wielką ochotę poznać Claudię i złożyć obojgu
serdeczne gratulacje. Nikogo nie dziwiło, że pobrali się po tak
krótkiej znajomości.
- Po co czekać - orzekła jakaś sympatyczna kobieta po pięć-
R S
102
dziesiątce. - Jesteście oboje dość dorośli, by wiedzieć, czego
chcecie, więc nie ma sensu zwlekać.
- Nigdy nie zależało mi na uroczystym weselu - dorzuciła
Claudia, czując, że powinna włączyć się do rozmowy. - Zawsze
wydawało -mi się, że ważne jest jedynie zobowiązanie, jakie
podejmują wobec siebie dwie osoby, a nie wielkość tortu czy
kolor obrusów.
- Słusznie - zgodziła się tamta, - Liczy się tylko to, że oboje
z Davidem siÄ™ kochacie, a to wszyscy widzÄ….
- Doprawdy? - uśmiechnął się David. - Sądziliśmy raczej,
że dobrze to ukrywamy.
- Ach, nie, kiedy ludzie sÄ… zakochani, bardzo Å‚atwo to po
nich poznać. Otacza ich coś w rodzaju glorii. Dostrzegłam ją od
razu, kiedy weszliście.
- Istotnie? -spytała Claudia miękko, nie śmiejąc spojrzeć
w oczy Davidowi.
Ktoś inny spytał, jak się poznali, ale nie była w stanie nic
wymyślić. Nie pamiętała, czy już ustalili jakąś wersję,
- Ty im opowiedz, kochanie - zrzuciła odpowiedzialność na
Davida.
- Siedzieliśmy obok siebie w samolocie. - Nie dał się zbić
z .tropu. PomyÅ›laÅ‚ z rozbawieniem, co by też powiedzieli, do­
wiadując się, że ten samolot wystartował zaledwie czterdzieści
osiem godzin temu.
- Och, jakie to romantyczne! Czy to byÅ‚a miÅ‚ość od pier­
wszego wejrzenia?
David nie odpowiedział natychmiast. Delikatnie poprawił
popieiatoblond pasmo włosów Claudii, spadające jej na czoło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum