[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Proszę tu zostać. Ja to załatwię. Wyszedł pospiesznie.
Lyddie poszła za nim. Indianin stał na podwórzu, Nathan na stopniu,
ale i tak nie dorównywał Indianinowi wzrostem. Cowett zobaczył Lyddie i
powiedział:
- Dobry wieczór, wdowo Berry. Freeman odwrócił się, zaskoczony.
- Lydio, proszę, wejdz do domu. A pan, panie Cowett, niech wraca do
siebie.
- Przyszedłem porozmawiać z wdową Berry. To nie przestępstwo.
Młody Nate pojawił się za swoim ojcem. Nathan szepnął mu coś na ucho i
chłopak pobiegł drogą. Lyddie ominęła Freemana oraz Nathana i wyszła na
podwórze. Kiedy znalazła się blisko Cowetta, poczuła od niego alkohol, ale
mężczyzna wpatrywał się w nią uważnie, jak zwykle.
- Chciał pan ze mną mówić, panie Cowett? - spytała.
- Na litość boską, Lydio! - wykrzyknął Freeman. - Wracaj do środka!
- W porządku, Ebenie - uspokoiła go Lyddie. - Co chciał mi pan
powiedzieć, panie Cowett?
Cowett, który pilnie słuchał wymiany zdań między Lyddie i
Freemanem, zwrócił się do Lyddie.
- A więc to prawda, że zamierza go pani poślubić. Gdybym wiedział,
jak stoją sprawy, przyszedłbym wcześniej. - Sięgnął do mieszka przy pasku i
wyciągnął dłoń zaciśniętą w pięść. Kiedy Lyddie się nie poruszyła, ujął jej
rękę i wysypał na nią kilka monet.
15
3
- Pani należność.
- Nie potrzebuje już pańskich pieniędzy - powiedział Freeman.
- Lydio, oddaj mu je. - Ale Lyddie już zacisnęła dłoń na monetach. W
tej samej chwili wszyscy się odwrócili na odgłos stukania butów o bruk.
Młody Nate i konstabl, Elisha Mayo, pojawili się na podwórzu.
- Mayo - zwrócił się do niego Nathan, stojący na stopniu.
- Aresztuj tego Indianina za zakłócanie spokoju. Lyddie odwróciła się
gwałtownie.
- Co ty mówisz? Przecież zachowuje się jak należy. Przyszedł
porozmawiać ze mną, uregulować dług.
- Wtargnął pijany na teren mojej posesji i zakłócił spokój.
- Uważasz, że jest pijany? W takim razie każ aresztować swojego brata
Silasa. - Lyddie liczyła na to, że Freeman stanie po jej stronie, ale on zszedł
ze stopnia, ujął ją za łokieć i siłą wprowadził do domu.
Stali twarzą w twarz przed zimnym kominkiem w jej pokoju.
- Zaskoczyłaś mnie, Lydio - powiedział Freeman. - Zaskoczyłaś mnie i
wielce rozczarowałaś.
- Czyżby?
-  Czyżby"? Tylko tyle masz mi do powiedzenia,  czyżby"? Nie
posłuchałaś mojego polecenia, naraziłaś się na niebezpieczeństwo,
sprzeciwiłaś się swojemu zięciowi i publicznie go upokorzyłaś...
- Publicznie?
- Sądzisz, że wkrótce cała osada nie dowie się, jak przeciwstawiłaś mu
się w obronie pijanego Indianina?
- Nic by się nie stało, gdyby mój zięć nie wezwał konstabla. Ale jeśli,
jak pan powiedział, upokorzyłam mojego zięcia, to jego sprawa, a nie pana.
15
3
- Tak pani uważa? Jeśli kobieta, która, jak to publicznie ogłosiłem,
zostanie moją żoną, zachowuje się tak rozwiązle...
- Rozwiązle?
- Jakiego innego słowa mam użyć, kiedy mężczyzna, któremu już
pozwoliła pani narazić na szwank swoje dobre imię, pojawia się pod
drzwiami pani domu i wypowiada pozbawione szacunku aluzje, dotyczące
pani zaręczyn? A pani, zamiast trzymać się od niego z daleka, biegnie mu na
spotkanie i broni go, sprzeciwiając się zięciowi?
- Sprzeciwiam się mojemu zięciowi, jeśli uważam, że nie ma racji.
- Naturalnie. Ale nie wtedy, kiedy domaga się przełożenia daty pani
ślubu. W takim wypadku, jak zauważyłem, z radością podporządkowuje się
pani jego woli.
- Bo taka jest również moja wola.
- Rozumiem. Może w takim razie wolałaby pani w ogóle zrezygnować
ze ślubu.
- A może to wszystko świadczy, że pan tego pragnie. Umilkli.
Freeman podszedł do drzwi.
- Powiedziałem, co czuję. Jasno wyraziłem swoje życzenia. Nie
stawiam żadnych warunków. Pozostawiam pani decyzję dotyczącą naszego
małżeństwa.
Wyszedł.
Lyddie uniosła rękę i zobaczyła, że drży. Otworzyła dłoń, w której
ściskała monety od Cowetta, i wrzuciła je do kieszeni fartucha.
15
3
33
Nazajutrz Lyddie ubrała Mehitable i posadziła ją na kilka godzin, ale
kobieta była wciąż zbyt słaba, by cokolwiek robić poza pielęgnowaniem
dziecka, a i to tylko wtedy, kiedy obydwoje byli podparci poduszkami.
Lyddie poleciła pozostałym domownikom zająć się prowadzeniem obu
gospodarstw, a sama opiekowała się wyłącznie Mehitable i jej synkiem.
Starając się pokazać, kto tu rządzi, Nathan Clarke ani słowem nie
wspominał o sprawie Sama Cowetta. Lyddie zapytała Jota, czy coś słyszał, i
dowiedziała się, że Indianina trzymano pod kluczem, póki nie wytrzezwiał i
nie zapłacił grzywny.
Freeman się nie pokazywał. Początkowo Lyddie myślała, że czeka, aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum