[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ma słabe serce. Muszę wracać.
że może jej pomóc.
Pokręcił głową, jakby chciał się otrząsnąć. Helen objęła go
- Musisz mieć paszport - powiedział. - Dilys przywiezie ci
w geście pocieszenia. Przytulił ją mocno.
go na lotnisko.
90 LUCY GORDON
Kiedy skończyła, siedziała przez dłuższy czas nieruchomo,
usiłując pojąć, co się z nią dzieje. Lorenzo miał rację. Powinna
skupić się na pracy, która tak wiele dla niej znaczyła. Ale teraz
mogła myśleć wyłącznie o nim.
ROZDZIAA SIÓDMY
Sycylia. To miejsce od zawsze wywierało silny wpływ na
życie Helen. Stary kraj był niczym dodatkowy członek rodziny,
który wydawał nieme rozkazy. Wzorzec, do którego wszystko
przyrównywano, a przeciw czemu zawsze się buntowała. Z góry
Sycylia wyglądała jak trójkątny kawałek ziemi oblany dookoła
bÅ‚Ä™kitnym morzem. Helen pomyÅ›laÅ‚a tylko, że jest piÄ™kna i od­
wróciÅ‚a siÄ™ od okna. Lorenzo potrzebowaÅ‚ jej. ByÅ‚ blady, spo­
glądał martwym wzrokiem w przestrzeń. Liczył sekundy do
wylądowania, kiedy ktoś z rodziny być może powie mu, że jego
matka nie żyje. UÅ›cisnęła mu rÄ™kÄ™. SpojrzaÅ‚ na niÄ… z wdziÄ™cz­
noÅ›ciÄ… i spróbowaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechnąć. Jego bezbronność ujęła He­
len. Tak długo starała się ukrywać przed nim swe uczucia, ale
teraz odrzuciła całą maskaradę. Wtedy, w hotelu, chciała się
z nim kochać, bo nie potrafiła stłumić narastającej namiętności.
Teraz chodziło o coś więcej. Jej serce rwało się do niego.
Gdy tylko przeszli przez odprawÄ™ celnÄ…, Lorenzo zaczÄ…Å‚ siÄ™
rozglÄ…dać gorÄ…czkowo. Helen dostrzegÅ‚a mÅ‚odÄ…, jasnowÅ‚osÄ… ko­
bietę czekającą za barierką. Machała, śmiała się i pokazywała
podniesione kciuki. Lorenzo podbiegł, by ją uściskać. Zrobił to
bardzo delikatnie, bo kobieta była w zaawansowanej ciąży.
Helen podeszła bliżej i usłyszała:
- Już jest w porządku. Niebezpieczeństwo minęło i bardzo
chce cię zobaczyć. - Kobieta zerknęła na Helen. Lorenzo na-
tychmiast się zreflektował i pospiesznie dokonał prezentacji.
- Helen, to jest Heather, żona mojego brata, Renata. Heather,
92 LUCY GORDON 93
ZD%7Å‚Y DO PALERMO
to jest Helen Angolini. która przyleciała ze mną, ponieważ... Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Na szczęście uwagę Renata
bo... - zapomniał języka w gębie. odwróciło pojawienie się Bernarda z Angie.
- Rozumiem - powiedziała szybko Heather. - Witaj, Helen. Kolejne powitania, uprzejme spojrzenia, jakby jej obecność
Rodzina chętnie cię pozna. Lorenzo dużo o tobie opowiadał. miała szczególną wymowę. Angie zauważyła, że Helen wygląda
To nie był odpowiedni moment, by spytać, czego konkretnie na zagubioną i uścisnęła ją serdecznie.
dotyczyÅ‚y te opowieÅ›ci. Szybko wsiedli do samochodu, który - PrzeleciaÅ‚aÅ› taki kawaÅ‚, żeby być z Lorenzem? To wspa­
popędził do szpitala w Palermo, gdzie leżała Baptista.
niale. Dobre wieści w mig postawią Baptistę na nogi.
- Mamma zemdlała - wyjaśniała Heather - a jej puls był - Dobre wieści - powtórzyła jak echo Helen.
bardzo słaby. Przeraziliśmy się ze względu na jej wiek. Jednak - Oczywiście, rozumiem, że jeszcze za wcześnie, by coś
lekarzom udało się ustabilizować puls i jest już o wiele lepiej
ogłaszać oficjalnie - dodała Angie. - Byliśmy bardzo przejęci,
- uśmiechnęła się do Helen. - Była przejęta, gdy powiedziałam
gdy dowiedzieliśmy się, że Lorenzo cię poznał. Coś ci powiem.
jej, że ty też przyjedziesz.
Spodziewałam się tego od momentu, gdy wrócił z pierwszej
Helen leciutko odwzajemniła uśmiech. podróży. %7łalił się, że nie chcesz za niego wyjść.
A więc to jest Heather, kobieta, którą Lorenzo nazywa caris- - Kto, on?
sima. Helen wyczuwaÅ‚a, że tych dwoje Å‚Ä…czy nić sympatii i wza­
- Cały czas mówił tylko o tobie i o tym, jak zgasiłaś go na
jemnego zrozumienia.
samym wstępie. Myślę, że było to sprytne posunięcie z twojej
Wkrótce dotarli do szpitala. Przed drzwiami pokoju, gdzie strony, bo Lorenzo nie przywykł do oporu. Nieco niepewności
leżała Baptista, stał jakiś mężczyzna. Helen, której Lorenzo
dobrze mu zrobi.
pokazywaÅ‚ rodzinne fotografie, rozpoznaÅ‚a w nim Renata. Star­
- Nic nie rozumiesz - odparła Helen. - Wcale nie usiłuję
szy brat Lorenza był ciemny, krępy, niezbyt wysoki, ale za to
usidlić Lorenza. Przyjechałam tylko dlatego...
bardzo umięśniony. Uśmiechnął się.
Głos jej zamarł. Niby dlaczego? Czy jakakolwiek kobieta
- Mamma wÅ‚aÅ›nie siÄ™ obudziÅ‚a. Czuje siÄ™ dobrze - powie­ pojechaÅ‚aby na drugi koniec Å›wiata z mężczyznÄ…, który nic dla
dział. - Od razu spytała o ciebie.
niej nie znaczy? Czy nie domyślałaby się, jak może to przyjąć
Otworzył szeroko drzwi. Helen zobaczyła łóżko, na którym jego rodzina?
leżała piękna siwa kobieta, niespokojnie spoglądająca w stronę
Lorenzo nigdy nie prosiÅ‚ jej o rÄ™kÄ™, ta historia w czasie ko­
progu. Lorenzo podszedł do niej szybko i objął ją czule. Helen
lacji w Nowym Orleanie nie może przecież się liczyć. Jednak
zdążyła jeszcze ujrzeć błysk szczęścia w oczach starszej pani,
teraz zaczęła zdawać sobie sprawę, że i pytanie, i odpowiedz na
a potem drzwi zamknęły się.
temat małżeństwa już dawno mają za sobą.
Renato uÅ›ciska! Heather, spoglÄ…dajÄ…c na niÄ… z miÅ‚oÅ›ciÄ… i tro­ WeszÅ‚a do pokoju, gdzie siwowÅ‚osa kobieta siedziaÅ‚a na łóż-
ską. Heather przedstawiła mu Helen.
podtrzymywana przez Lorenza. Uśmiechnęła się do Helen
- Nie mogliśmy się ciebie doczekać - zwrócił się do niej wyciągnęła do niej rękę.
szarmancko Renato. - Lorenzo przywiózł cię w samą porę.
- Miu fighia...
ZD%7Å‚Y DO PALERMO 95
94 LUCY GORDON
otaczaÅ‚ ozdobiony ukwieconymi krzewami taras. Powojniki, ja­
Teraz Helen nie miała juz żadnych wątpliwości. Baptista nie
śminy, oleandry - różnorodność barw i zapachów.
tylko nazwaÅ‚a jÄ… córkÄ…, lecz powiedziaÅ‚a to po sycylijsku, pod­
Kiedy prowadzono Helen do jej pokoju, zauważyła jedynie,
kreślając wobec całej rodziny, że Helen jest jedną z nich.
ze Residenza została wzniesiona w najlepszym śreniowiecznym
- Signura - odruchowo odpowiedziała w tym narzeczu.
stylu. Stiuki i mozaiki ciągnęły się wzdłuż korytarzy. Szerokie
- Nie tak chłodno - zaprotestowała matka Lorenza. - Mów
schody prowadziły w różne strony.
do mnie Baptista. Dziękuję, że przyjechałaś z tak daleka. Lo-
- DÅ‚ugo trwaÅ‚o, nim poÅ‚apaÅ‚am siÄ™ w tym wszystkim - ode­
renzo opowiadaÅ‚ mi o tobie i myÅ›lÄ™, że masz dobre serce. - Za­
zwała się Heather. - Teraz czuję się tu jak w domu.
dyszała się
- Mieszkasz tu na stałe? - spytała Helen.
- Wystarczy, mamma - wtrącił szybko Lorenzo. - Jesteś
zmęczona. - Niezupełnie. Renato i ja mamy małą posiadłość, Bella
Rosaria, odległą o kilka kilometrów stąd. Mieszkamy tam
- Owszem. Pózniej przyjdzie czas na rozmowy. Teraz mam
w lecie, ale teraz chcemy być bliżej Baptisty. Również dla­
wam coÅ› innego do powiedzenia.
tego, że wkrótce spodziewam się rozwiązania. Jesteśmy. -
Wyciągnęła rękę do starszego pana stojącego przy oknie.
Otworzyła drzwi do wielkiego pokoju z dwoma olbrzymimi
Helen nie zauważyÅ‚a go przedtem. ByÅ‚ wysoki, szczupÅ‚y, siwo­
łóżkami pod siatkowym baldachimem. Siatki osłaniały też
wÅ‚osy i miaÅ‚ miÅ‚Ä… twarz. PodszedÅ‚ bliżej, spoglÄ…dajÄ…c z uÅ›mie­
olbrzymie, sięgające podłogi okna. Bagaż Helen był już na
chem na BaptistÄ™.
miejscu, a pokojówka koÅ„czyÅ‚a wÅ‚aÅ›nie rozpakowywać wa­
- Wiecie, że ja i Fede zamierzamy się pobrać - powiedziała
lizki. W ręku trzymała czarną aksamitną torebkę, w której
Baptista. - Wyznaczyliśmy już datę.
Helen miaÅ‚a biżuteriÄ™. Na odgÅ‚os otwieranych drzwi obejrza­
Wzięła go za rękę. Helen wstrzymała dech, widząc w ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum