[ Pobierz całość w formacie PDF ]
historyczne? Może to efekt uboczny mieszania drinków i wina? Zamiast podziwiać niebo zasłane
gwiazdami, pełne lecących meteorytów, omawiają Peerel.
Tomasz właśnie upiera się, że Joanna nic nie może pamiętać z tych czasów Jest nieskażona
przeżyciami trudnych lat, ale też przez to jej spojrzenie na świat jest niepełne.
- Joasiu, z całym szacunkiem, ty nie widziałaś czołgów na ulicach. Nie wiesz, co to jest godzina
policyjna. Ani rozwożenie ulotek tramwajem.
- Oj, nie wiem, nie wiem. Ale wiem, co to jest brak Tele-ranka w pewien niedzielny grudniowy
poranek. I brak czekolady. Z bratem zbieraliśmy papierki po czekoladach. Było ich mnóstwo.
Kiedyś nas napadło, żeby je wszystkie otwierać, oglądać, podziwiać. Wąchaliśmy te papiery i
wyskrobywaliśmy z nich czekoladowe kropki i przecinki. Tak nam się chciało czekolady! Potem
już była, taka rąbana wielkim tasakiem, na wagę, ale niedobra.
- Oj, dziecko, świat nie sprowadza się do tego, czy możesz dostać czekoladkę, czy nie. Chodzi o coś
zupełnie innego.
-Ao co chodzi?
- O wolność, równość i braterstwo.
No tak, Tomasz jest wstawiony. Zaraz jej opowie, jak prowadził lud na barykady i może jeszcze
niechcący jakiś mur przeskoczy, nie ten, co trzeba. Lepiej go uratuję, żeby potem nie było rib
wstyd.
- U nas w tamtych czasach z wolnością nie było najgorzej, każdy kto chciał, mógł stać w kolejce
pod sklepem. - Ratuje go Joanna. - Towar przyjeżdżał raz na tydzień, w poniedziałki. Sklep otwierał
się o trzeciej, ale już od rana kobiety zajmowały kolejkę. Miały tematy do rozmów do momentu,
kiedy podjeżdżał samochód z towarem. Bo potem twardo pilnowały swoich miejsc. Moja mama
kończyła pracę w chwili, gdy otwierały się drzwi sklepu. Razem z innymi kobietami, które chodziły
do pracy a było ich w Jagiełkowie trzy, nie miała szans w polowaniu na towar. Ogonek kolejki
dostawał jedynie chleb.
I wtedy w sukurs matkom przyszliśmy my, dzieci. Ja kończyłam szkołę w południe i razem z
dwoma czy trzema koleżankami i j akimś kolegą biegliśmy prosto ze szkolniaka pod sklep. Sąsiadki
miały swoje sprawy a my - swoje. Rozpalaliśmy na przykład ognisko albo graliśmy w karty Ale
chociaż bawiliśmy się wokół sklepu razem, to liczyło się, kto pierwszy przybiegł pod drzwi i jakie
miejsce zaklepał dla swojej matki. I potem, pamiętam, każda matka mogła wynieść z radością
ocynkowane wiadra i emaliowane garnki, albo gumofiłce, albo zapas szamponu jajecznego na cały
rok. Zależy, co akurat rzucili.
- Ty znowu o konsumpcji.
- Mogę o kulturze - dziewczynie nie zamykają się usta. - Kiedyś pan od historii zarządził konkurs
na pracę pod tytułem Zjazd PZPR. I ja zrobiłam taki album, z wycinkami z prasy chociaż nie
bardzo umiałam odróżniać, co to było posiedzenie sejmu, a co to plenum !, ale w końcu dałam
radę, wycięłam co trzeba, dokleiłam zdjęcia, wykaligrafowałam kolorowe podpisy, rzuciłam na to
odpowiednie do tematu ramki, wiesz, dużo czerwonego koloru, no i efekt był taki, że zajęłam
pierwsze miejsce, razem z moją koleżanką z ławki, Wiolettą, czego jej darować do dziś nie mogę.
W nagrodę były dyplomy, wręczane na apelu, do tego uścisk historyka oczywiście, no i pani
dyrektor. Słowo honoru. Mam ten dyplom do dziś! Tylko po albumie ani śladu, szkoła zatrzymała, a
szkoda, bo to unikalny i niepowtarzalny dokument, świadectwo czasów minionych i tego, że kiedy
byłam młodziutka, w głowie miałam tak zielono, jak zielono było na jagiełkowskich łąkach w maju.
Mężczyzna kręci głową i zaczyna się śmiać. Zmieje się głośno i ogłasza temat za zamknięty Jego
ulotki i jej albumy jej czekolada i jego czołgi, jego godzina policyjna i jej Teleranek.
Nie będzie między nimi porozumienia.
- Zobacz, gwiazda spada! - Joanna chwyta Tomasza za ramię. - Pomyśl życzenie, szybko!
- Nic nie przychodzi mi do głowy.
- Pomyśl, bo ja pomyślę za ciebie! - Grozi mu palcem. Nie czeka na pozwolenie.
%7łeby Tomasz mnie pokochał. %7łebyśmy mogli być razem.
- Wiesz, to mogłoby być grozne, takie życzenie twoje na mój temat. Nie chodzi o to, że ci nie ufam,
ale... będzie chyba lepiej, jeśli sam je wymyślę. Taka sprawa wymaga czasu i namysłu. Zastanowię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- 1028. Gordon Lucy MaĹĹźeĹstwo po wĹosku KarnawaĹ w Wenecji
- Brandewyne Rebecca Papierowe maĹĹźeĹstwo
- Leigh Roberta Burzliwe maĹĹźeĹstwo
- Ĺatka MaĹgorzata PodpowiedĹş serca
- 0993. Gordon Lucy Lato w Rzymie
- Roberts Alina Lato na prerii
- Gardner Darlene Zapomnij o mnie
- 294. Roberts Alison Dobre rokowania
- 0506. Jensen Kathryn AmerykaśÂski lord
- Patrick Suskind Pachn
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- helpmilo.pev.pl