[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hazel zobaczyła, że Jaime rzuca Emmettowi gniewne
ostrzegawcze spojrzenie.
- Chodz, Blondyna! - rzuciła, odsuwając przeszklone
skrzydło drzwi.
Hazel przygryzła policzek i starała się nie okazywać
irytacji. Najwyrazniej ognisko było imprezą wyłącznie za
zaproszeniem.
- Jeśli będziesz chciała urwać się jej wysokości,
przychodz do mnie - zaproponował Emmett, a mijająca go
Hazel zdobyła się na uśmiech. Odniosła wrażenie, że
skorzysta z tej oferty, i to już wkrótce.
Jaime była już w połowie kamiennego patia, po drugiej
stronie długiego, szklanego stołu, gdy dogoniła ją Hazel.
- Gdzie jest Rosanna? - zapytała Hazel, gdy przechodziły
obok pustej pracowni, mając nadzieję, że zabrzmiało to
niezobowiązująco. - Kiedy maluje?
Jaime zaprowadziła ją na polanę w lesie, gdzie kończył się
szlak znaczony muszlami, a zaczynała kręta ścieżka.
- Kiedy ma na to ochotę - mruknęła, usuwając z drogi
kilka cienkich gałązek. Jedna z nich strzeliła do tyłu i niemal
smagnęła Hazel po twarzy. Dziewczyna zrobiła błyskawiczny
unik i szła dalej pochylona, póki nie wyszły z zarośli.
Na końcu ścieżki, na tle czystego niebieskiego nieba,
rysowała się masywna czerwona stajnia. Ogromne wrota stały
otworem, ukazując dwa rzędy boksów dla koni oraz
częściowo zadaszoną koszarę, w której pasło się spokojnie
kilkanaście owiec i kóz.
- Słuchaj no - rzekła Jaime i stanęła w miejscu. - Wiem,
że Rosanna zapowiedziała, że masz pomagać jej trochę w
pracowni, i słowo daję, nie mam z tym problemu. Ale póki
jesteś ze mną, twoja robota jest tutaj. - Wskazała znacząco na
stajnię. - Kapujesz?
Hazel przełknęła ślinę. Czy naprawdę odbyła tę podróż w
czasie po to, żeby pomagać na farmie jakiejś gburliwej
smarkuli?
Tak jednak zadecydowała Rosanna. Na razie Hazel nie
miała wyboru. Bliskość matki to zrekompensuje.
- Kapuję - bąknęła do pleców Jaime, wchodząc za nią do
stajni.
Zapach końskiego nawozu i siana drażnił nozdrza.
Najbliższy kontakt ze zwierzętami hodowlanymi miała w
domu siostry Roya nad jeziorem, gdzie był kojec dla kur.
Miała za zadanie karmić je codziennie rano, a po
niefortunnym incydencie z niezadowoloną kurą nioską
męczyły ją przez wiele tygodni nocne koszmary, że zostaje
rozdziobana na kawałki. Przyglądała się teraz podejrzliwie
kozom, które sprawiały wrażenie lekko szurniętych,
tymczasem Jaime odwróciła się na pięcie i zaczęła piąć się
wąskimi schodami.
- Dokąd idziesz? - zapytała Hazel. - Myślałam, że mamy
robotę w stajni.
Jaime nie przestała wchodzić na górę, tupiąc na
chybotliwych stopniach.
- Tutaj - odparła, otwierając małe drzwiczki na szczycie. -
Zwierzęta to działka Maury i Craiga. Ja nie zajmuję się
inwentarzem, nawet na dżentelmeńskiej farmie.
Hazel obejrzała się na konie w boksach, patrzące
nieruchomo szeroko otwartymi, ciemnymi oczami.
- Na dżentelmeńskiej farmie?
- %7ładnego zabijania, żadnej produkcji żywności. Pełna
kultura - wyjaśniła Jaime, dając Hazel znak, by weszła za nią
do kantorka. - Co nie znaczy, że mniej śmierdzi, ale się
przyzwyczaisz.
Hazel rozejrzała się po kantorku. Było to ciemne
pomieszczenie, w którym mieściły się tylko biurko, krzesło
oraz rzędy beżowych segregatorów. Po drugiej stronie
znajdowały się kolejne drzwi. Zajrzała i zobaczyła długi,
wąski korytarz.
- Latem przemieszkuje tam obsługa farmy. Zawsze
znajdzie się wolne miejsce, gdybyś była zainteresowana.
Hazel zmarszczyła nos i pokręciła głową, czując ulgę, że
ulokowano ją w domku dla gości. Nawet jeśli oznaczało to
spędzanie wolnego czasu w towarzystwie tej opryskliwej
dziewczyny.
- Siadaj! - zakomenderowała Jaime, stając ze
skrzyżowanymi ramionami przed rzędem segregatorów. Hazel
usiadła na wysokim krześle na kółkach.
Jaime wyciągnęła jedną z górnych szuflad. W środku były
ułożone w porządku alfabetycznym teczki oznaczone różnymi
kolorami.
- Billy znowu zepsuł bieżnię - oznajmiła, szybko
przerzucając teczki. - Wiem, że gdzieś tu musi być instrukcja,
ale nie miałam jeszcze okazji jej poszukać.
Wsunęła do segregatora obie ręce i wytaszczyła ze środka
grubą teczkę pękającą w szwach od pożółkłych instrukcji
obsługi chyba każdego urządzenia elektronicznego, jakie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum