[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krok do przodu i wyszła z windy. Jarett był przy
jej boku. W tłumie zagotowało się, oślepiły ją
błyski fleszów. Jarett rozglądał się z profesjonalną
Być gwiazdą 129
wprawą. Meg robiła to, co jej kazał  szła szybko
w stronę drzwi, machając i uśmiechając się do
tłumu. Obracała się wokół własnej osi i nachylała
w stronę fotografów, pozwalając im dojrzeć suknię
poprzez rozchylone poły płaszcza. Taylor jeszcze
do tego nie dorosła, zdał sobie sprawę Jarett.
Uśmiech rozświetlał całą twarz Meg, obdarzała
nim wszystkich z rozbrajającą szczerością kobiety,
która nie boi się kurzych łapek wokół oczu.
 Pokaż nam sukienkę, Taylor!
Usłuchała, rozpinając płaszcz i obracając się
dookoła. Na widok jej kształtów, na których
opinała się suknia, rozległy się okrzyki uznania.
Jarett zatrzymał się na chwilę, czując w piersi
dziwne uczucie. Zazdrość? To śmieszne. Po pros-
tu czuł się odpowiedzialny za Meg, ponieważ to
on ją w to wszystko wciągnął.
 Kto jest projektantem?  krzyknął ktoś z tłu-
mu.
Jarett wstrzymał oddech.
 Kim Cayo  odpowiedziała Meg, głosem
idealnie naśladującym Taylor. Tłum ucichł, uwa-
żając na każde jej słowo.  Kim jest nową projek-
tantką i zysk ze sprzedaży swojej wiosennej
kolekcji przeznacza na Fundację ,,Książeczka
w każdym kątku  , sprawę, którą wspieram dzi-
siejszego wieczoru. Niech każdy z was znajdzie
czas, proszę, żeby poczytać dziecku, które znacie.
Jarett zamrugał oczami. Meg powiedziała
130 Stephanie Bond
dokładnie to, co było napisane na kartce, którą
przysłał jej agent razem z sukienką. Ostatnie
zdanie wypowiedziała jednak pełnym zaangażo-
wania tonem, który brzmiał jak głos Taylor, ale
którego Taylor nigdy by nie użyła. Niestety,
Taylor nie nauczyła się jeszcze współczucia.
Zgodziła się pojawić na charytatywnym przyjęciu
na rzecz dzieci, ale tylko dlatego, że była zobowią-
zana kontraktem do publicznych występów okre-
śloną liczbę razy. Ironia losu  jej brat pracował
w misji w jednej z najbiedniejszych części świata.
 Hej, Taylor  krzyknął mężczyzna trzymają-
cy w ręku mikrofon  może chciałabyś nam
wyjaśnić, co tak naprawdę zdarzyło się w zeszłym
tygodniu w Zago  ?
 
Meg zwolniła, ale Jarett dotknął jej ramienia.
 Nie zwracaj na nich uwagi i idz dalej.
 Taylor! Naprawdę pokazałaś wszystkim
piersi w tej restauracji?  krzyknął ktoś inny.
 A co powiesz na plotki, że kiedy zdejmowa-
łaś bluzkę, byłaś naćpana?  odezwała się kolejna
osoba z tłumu.
Pytania padały z każdej strony, ale dzięki Bogu
Meg nie zwracała na nie uwagi, uśmiechając się
i machając do kamer.
 Czy jesteś narkomanką, Taylor?
 Taylor, a może pokażesz nam coś teraz?
Jarett rzucił ostrzegawcze spojrzenie mężczyz-
nie, który zadał to pytanie, potem wziął Meg za
Być gwiazdą 131
ramię i przeprowadził ją przez drzwi, tłoczących
się za nimi paparazzi, aż do otwartej limuzyny.
Zanim zamknął za nią drzwi, wcisnął w nich
guzik, odpychając fotografów usiłujących zrobić
jej kolejne zdjęcie, po czym obszedł samochód
i wśliznął się na tylne siedzenie z drugiej strony.
 Do Royale Hotel  powiedział kierowcy.
 Ale pojedz okrężną drogą.
Spojrzawszy na twarz Meg, stwierdził, że
potrzebuje chwili, aby ją uspokoić. Zasunął szybę
oddzielającą ich od kierowcy, włączył światła
w kabinie i nalał sobie i Meg po kieliszku wina.
 O, nie  zaprotestowała, ale Jarett wcisnął jej
kieliszek do ręki. Jej czerwone paznokcie zastuka-
ły o szkło.
 Topomoże ci się odprężyć powiedział. Byłaś
wspaniała. Wszyscy uwierzyli, że jesteś Taylor.
 Naprawdę?
 Naprawdę.  Była cudowna. Jej skóra była
gładka jak u dziecka, oczy szeroko otwarte i błysz-
czące. Musiał zdusić w sobie nagłą chęć pocałowa-
nia jej znowu.
Podniosła kieliszek do ust, skrzywiła się, po
czym przełknęła wino. Wyglądało na to, że Meg
nie piła zbyt dużo. Niespodzianka.
 Czy Taylor naprawdę zrobiła to, o czym
mówili?  zapytała.
Zmarszczył brwi i pokiwał głową.
 Trochę za dużo wypiła.
132 Stephanie Bond
Meg spojrzała na swój kieliszek i Jarett roze-
śmiał się.
 Nie martw się. Zatrzymam cię, zanim się tak
upijesz.  Chyba że będą sami. Nie. Jarett ode-
pchnął od siebie tę niebezpieczną myśl.
 Nic o tym nie słyszałam  powiedziała Meg,
przygryzając wargę białymi, równymi zębami.
 Czy jesteś o to na nią wściekły?
 Tak  odpowiedział.  Za każdym razem,
kiedy wykręca taki numer, naraża całą swoją
karierę.
 Nie, chciałam zapytać, czy wścieka cię to
jako jej... no wiesz.
 Jako kogo?
 Jako jej chłopaka.
Jarett zmarszczył brwi.
 Chłopaka? Skąd ci to przyszło do głowy?
Meg wzruszyła powoli ramionami.
 Sposób, w jaki na ciebie patrzy. Sposób, w jaki
na to odpowiadasz. Widać, że ci na niej zależy.
Jarett skinął głową i napił się z kieliszka, po
czym zgasił światło. Rozmowa stawała się zbyt...
osobista.
 Przepraszam. Nie chciałam być wścibska.
 W porządku  powiedział, odchylając głowę
na oparcie.  Rodzice Taylor zaadoptowali mnie,
kiedy ja miałem jedenaście lat, a ona pięć. Ma
brata, Davida, który jest w moim wieku. Jest
moim najlepszym przyjacielem.
Być gwiazdą 133
 Więc ty i Taylor dorastaliście razem?
 Zgadza się. Mieszkałem u rodziny Gummów
do osiemnastego roku życia.
 Gummów?
Skinął głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum