[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Według mnie, niepotrzebnie panikujesz. Marcin nie jest typem mężczyzny,
który bawi się w takie gierki  orzekła Małgorzata, widząc, że sytuacja zmierza
ku emocjonalnej katastrofie.
 A skąd możesz to wiedzieć?  podsumowała odruchowo Paulina.
Ramiona Sabiny opadły jak pod niewidzialnym ciężarem.
Debata przy kuchennym stole Marty trwała jakieś dwie godziny. Pod koniec
spotkania kobiety znajdowały się w punkcie wyjścia, ale Sabinie było odrobinę lżej.
Przynajmniej nie czuła się tak przerazliwie samotna. Najrozsądniej będzie po prostu
zapytać Marcina wprost, postanowiła, nawet jeśli odpowiedz okaże się nie po mojej
myśli. Pomimo strachu, Sabina wiedziała już, że to zrobi. A przynamniej tak jej się
wydawało.
W piątkowy poranek leniwe śniadanie przerwał Marcie niecierpliwy dzwonek
telefonu. Jadła właśnie maślaną bułkę z dżemem truskawkowym, popijając zbożową
kawą. Miała na ten smak z dzieciństwa ogromną ochotę, więc zirytowała się, gdy
uporczywa powtarzalność dzwonka zmąciła przyjemną chwilę. Nieznany rząd cyfr
na wyświetlaczu pozwalał przypuszczać, że ktoś dzwoni w sprawie pracy. Marta
zerknęła tęsknie na nadgryzioną bułkę.
 %7łegnajcie spokojne śniadanka  powiedziała.
 Dzień dobry. Z tej strony Natalia Zaremba z GoldBanku...
 Dzień dobry  odparła Marta należycie poważnym tonem przyszłego
pracownika, maczając jednocześnie palec w dżemie.
 Zrobiła pani na szefie naprawdę pozytywne wrażenie...
Marta oblizała truskawkowy czubek palca wskazującego. Maminy dżem
smakował słodko, rozgrzanym letnim słońcem. Podobnie grzało ją ciepło właśnie
usłyszanego komplementu.
 ...a zwłaszcza pani referencje  ciągnęła Zaremba.  Naprawdę godne uznania.
Rzadko który kandydat przedstawia tak interesującą aplikację.
Marta uśmiechnęła się pod nosem. Oto włożony w karierę trud przynosi owoce.
Facet z Madrytu może mi teraz nagwizdać!  pomyślała triumfalnie.
 Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć  powiedziała wyważonym tonem.
 Dyrektorowi naprawdę podobała się pani kandydatura, ale wybrał inną osobę 
zaszczebiotała przedstawicielka GoldBanku na jednym oddechu.  %7łyczymy pani
zatem powodzenia w poszukiwaniu pracy, a gdyby w przyszłości zwolnił się u nas
jakiś etat, będziemy o pani, oczywiście, pamiętać.
Sekunda, która upłynęła do wypowiedzenia przez Martę zwyczajowego:
 Dziękuję za informację. Do widzenia , wydała się jej wiecznością. Rozczarowana
odsunęła talerzyk, jakby nagle przestała lubić maślane bułki i dżem. Opadła
na oparcie krzesła i zagapiła się w kuchenne okno, zbyt zaskoczona, żeby choćby
mrugnąć.  Pozytywne wrażenie ?  Interesująca aplikacja ? Ale  życzymy
powodzenia ! Oczami duszy zobaczyła bezczelny zwycięski uśmiech madryckiego
decydenta, który skazał ją na tę porażkę. Urażona ambicja zakłuła mocno. Widać
poczułam się zbyt pewna siebie!  westchnęła Marta. I pomyśleć, że jeszcze przed
chwilą żałowałam, że tak szybko znalazłam nowe zajęcie...
Chwyciła za telefon i wybrała numer do Jacka. Nie odbierał, pewnie był
na spotkaniu z klientem. Muszę o tym komuś powiedzieć!  pomyślała. Muszę, bo
eksploduję od nadmiaru emocji!
Wspólne wyprawy na tenisa siłą rzeczy najbardziej zbliżyły ją z Pauliną, więc
wybór powiernicy był naturalny.
Stawska wybierała się właśnie na sesję akupunktury, ale widok zmartwionej
twarzy sąsiadki sprawił, że natychmiast odwołała wizytę. A Marta w lśniącym bielą
salonie wylała z siebie zaskoczenie, zawód i poczucie porażki. Paulina wysłuchała
cierpliwie, bardzo przekonująco zapewniając, że nie ma czego żałować, bo oto
GoldBank popisał się dyletanctwem, a Marta nie chciałaby chyba pracować w tak
mało profesjonalnej firmie? Następnie zapakowała koleżankę do samochodu
i zawiozła ją do fryzjera.
 Nowa fryzura to znakomity sposób na to, by świat wydał się piękny na nowo 
stwierdziła autorytarnie.
Istotnie, kiedy naturalnie kręcone włosy Marty nabrały witalności i zdrowej
sprężystości, ona sama odzyskała werwę i wiarę w to, że wciąż nie powiedziała
ostatniego słowa. Nie pałać do czegoś entuzjazmem, a zostać odrzuconym, to dwie
zupełnie odrębne kwestie. Profesjonalny masaż głowy napełnił Martę nadzieją, że
wszystko jeszcze będzie dobrze.
Paulina uważała podobnie.
Małgorzata nie mogła nie zauważyć, że od środowego popołudnia z twarzy jej
męża nie znika mina małego chłopczyka, który właśnie zjadł w tajemnicy cukierka.
A może raczej mina kota, który wylizał do czysta miskę pełną tłustego mleka?
Ponieważ było jej trudno zdefiniować ten grymas precyzyjnie, postawiła na coś
pośredniego pomiędzy jednym określeniem a drugim. Przy wieczornych
wiadomościach nie wytrzymała.
 Może powiesz mi wreszcie, co się stało? Widzę przecież, że jesteś czymś bardzo
pochłonięty. Rzekłabym nawet...  zawiesiła głos  ...zadowolony?
 Nie wiem, o czym mówisz.
 Wiesz, wiesz. Bardzo dobrze.
 Nie warto strzępić sobie języka  powiedział Krzysztof.  Jeszcze  dodał
tajemniczo.
 Szykuje się jakaś nowa współpraca? Zlituj się i powiedz. Czy ja zawsze muszę
zgadywać?
Krzysztof najwyrazniej rozważał, co powinien zrobić, lecz w końcu rozparł się
w fotelu jak basza.
 Wreszcie się zdecydowałem  oświadczył. W jego głosie brzmiała duma. 
I zrobiłem to.
Małgosia zmrużyła oczy, próbując pojąć, co może być tym  czymś . Kiedy
w końcu spłynęło oświecenie, niemal jęknęła z bezsilności.
 Znowu?  zapytała niemal szeptem.
 Jestem pewien, że to jest to. I tym razem się nie mylę.
Małgorzata przeniosła spojrzenie na prezentera wieczornego programu
informacyjnego. Wiadomości o porzuconych w połowie budowach dróg,
chuligańskich rozbojach i bezmyślności polityków brzmiały przy zasłyszanej właśnie
rewelacji jak bajki dla grzecznych dzieci. A więc znów się zaczyna...
Dlaczego się nie domyśliła?
Jacek spisał się zarówno w roli uważnego partnera (dostrzegł nową fryzurę), jak
i pocieszyciela (bezlitośnie obśmiał GoldBank). Jednak w tajemnicy, kiedy Marta
poszła wziąć kąpiel, zadzwonił do ojca i wybadał, czy w razie kryzysu finansowego
mogą liczyć na pożyczkę, jednocześnie zobowiązując go do milczenia przed wiecznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum