[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 I bądz tu mądry!  Mitchell potrząsnął głową.  Lordzie Worth, wygląda na to, że jest
pan szczęśliwym ojcem postrzeleńca. Jeśli myślisz, że...
 Nie obijaj się, zatrzymaj radar  dobiegło nagle z głośnika.
 Jak?  Aaron nie był najwyrazniej uszczęśliwiony tą perspektywą.  Uważasz, że będę
właził na tę cholerną kratownicę, żeby...
 Nie bądz idiotą!  zdenerwował się Durand.  Idz do kabiny, jest tam czerwona
dzwignia, nad ekranem. Zciągnij ją w dół.
 To mogę zrobić  w głosie bandyty zabrzmiała wyrazna ulga.
Z głośnika dobiegł hałas zamykanych drzwi i w tym samym momencie Mitchell zrzucił
buty, zgasił światło i uchylił drzwi na korytarz. Aaron, zwrócony doń plecami, zmierzał w kierunku
pomieszczeń radaru. Otworzył drzwi i zniknął w środku. Mitchell ruszył natychmiast za nim
wyciągając broń.
 Sądziłam, że jesteś przemęczony  dobiegł go z tyłu miękki szept.
Mike'a nie było stać nawet na przekleństwo.
 Jestem  odparł zrezygnowanym szeptem.
Aaron właśnie przesuwał dzwignię, gdy Mitchell bezszelestnie zjawił się w kabinie.
 Nie odwracaj się!
Bandyta znieruchomiał.
 Połóż ręce na karku, odwróć się i chodz tutaj!
Aaron odwrócił się powoli, a jego oczy otworzyły się szeroko.
 Mitchell!
 Nie próbuj sztuczek. Jak dotąd, zabiłem trzech twoich kumpli, a zatem czwarty nie
przyprawi mnie o bezsenność. Teraz zatrzymaj się i odwróć.
Zrobił, co mu kazano. Mitchell wyciągnął prawą rękę z kieszeni wydobywając
przymocowany skórzaną pętlą do przegubu skórzany, pięciocalowy walec. Trafił Aarona nieco
powyżej prawego ucha. Idealnie. Pochwycił osuwające się, bezwładne ciało i ułożył na podłodze.
 Musiałeś to zrobić w...
Marina zamilkła niespodziewanie, gdy dłoń Mitchella zacisnęła się na jej ustach.
 Mów cicho!  jego szept był celowo wściekły. Przyklęknął i uwolnił Aarona od ciężaru
broni.
 Musiałeś go uderzyć?  wyszeptała Marina.  Mogłeś go związać i zakneblować...
 Jak będę potrzebował rad amatora, to będę o tobie pamiętał! Nie mam czasu na zabawy.
W zamian za pół godziny, no... wypoczynku, będzie potrzebował tylko trochę aspiryny.
 A teraz?
 Durand.
 Dlaczego?
 Idiotka.
 Zaczynam mieć dość ludzi, którzy obrzucają mnie inwektywami. John przed chwilą
nazwał mnie podobnie, a poza tym stwierdził, że jestem umysłowo ociężałym sztucznym
klejnotem.
 Nikt lepiej od niego nie zna się na ludzkich charakterach  stwierdził Mitchell z
aprobatą.  Jeśli Aaron za chwilę nie wróci, Durand zacznie go szukać. Nie znajdzie go, a zatem
złapie za radiotelefon i wstrzyma przylot helikoptera, a na tym nam nie zależy.
Wyłączył światło i wyszedł z depczącą mu po piętach Mariną. Zatrzymał się dopiero przed
drzwiami apartamentu.
 Wchodz. Nie mogę skutecznie działać, gdy siedzisz mi na karku.
 Przyrzekam, że nie powiem już ani słowa. Obiecuję!
Złapał ją za ramię i prawie wrzucił do środka. Lord Worth spojrzał na nich z lekkim
zaskoczeniem.
 Czynię pana osobiście odpowiedzialnym za to, aby ta wścibska osoba nie znalazła się na
zewnątrz!  powiedział z wściekłością.  Przyciemniam światła pokładu i każdy, kto będzie się
po nim kręcił, zostanie postrzelony. Obiecuję to i radzę mi uwierzyć. To nie jest miejsce dla dzieci!
 Cóż...  mruknęła Marina, gdy drzwi zamknęły się.  Jak myślisz, dobry byłby z niego
mąż?
 Chyba doskonały. Widzisz, moja droga, jedną z zalet Mitchella jest zdolność do
błyskawicznych reakcji, a twoja obecność mu w tym nie pomaga. Sama wiesz doskonale, jakie
uczucia żywi on do ciebie... Twoja osoba zwiększa ryzyko i pochłania jego uwagę, a na to nie może
sobie pozwolić. %7łona nie towarzyszy mężowi w kopalni czy bombowcu. Na dodatek to raczej typ
samotnika...
Spróbowała przybrać minę wyrażającą coś pośredniego między grymasem a maską, ale jej
piękna twarz nie bardzo się do tego nadawała. Skończyło się na półuśmieszku, z którym wstała i
nalała szklaneczkę whisky.
Mitchell zabrał nieprzytomnemu Durandowi broń i dwa spore klucze, po czym udał się do
kwater załogi. Otworzył drzwi, zapalił światło w korytarzu i zawołał:
 Komendancie! Palermo!
Obaj byli przy nim już po paru sekundach.
 Mitchell!  zdumiał się Larsen.  Co pan tu robi, do diabła?
 Sejsmolog na wieczornej przechadzce.
 Nie słyszał pan ostrzeżenia, że każdy, kto pojawi się na pokładzie zostanie zastrzelony?
 Zamierzchła przeszłość. Mam jedną złą wiadomość i dwie dobre. Zła to taka, że Roomer
i Melinda nie słyszeli tego ostrzeżenia  kwatera lorda Wortha jest dzwiękoszczelna  i poszli na
spacer. Oboje są ciężko ranni. Musimy zabrać ich do szpitala, i to szybko. Kto jest osobistym
pilotem lorda?
 Campbell.
 Niech jeden z pańskich ludzi, Palermo, pomoże mu zatankować maszynę... Teraz dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum