[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nawet T3 był dziwnie przygnębiony. Powaga sytuacji ciążyła droidowi nie mniej niż jego
organicznym przyjaciołom.
Revan wiedział, że nie musi się martwić ani o Meetrę, ani o jej wiernego robota, Scourge
jednak stanowił oddzielny problem. Rozmowa, którą odbyli w nocy, objawiła mu, jak bardzo
poruszony jest Sith.
W przeciwieństwie do Jedi nie spędził całego życia na przygotowywaniu się do tej chwili.
Koncepcja poświęcenia samego siebie przychodziła łatwo tym, którzy stąpali po jasnej ścieżce.
Nawet jeśli Revan czasem zbaczał na Ciemną Stronę, wciąż rozumiał szlachetny sens tej idei.
Dla Sithów jednak nie istniało coś takiego, jak szlachetna śmierć. Scourge rozumiał taką
koncepcję, ale tylko o tyle, o ile dotyczyła ona poświęcania innych. Nauczono go, aby ponad
wszystko cenić sobie przetrwanie. Nawet to pragnienie, aby dołączyć do Revana i Meetry,
napędzane było instynktem samozachowawczym. W ostatecznym rozrachunku chciał zwycięstwa
dla siebie, a nie dla innych.
Chyba nie istniał lepszy przykład różnicy pomiędzy Jasną i Ciemną Stroną. Revan rozumiał,
że dla Scourge a ich misja staje się przez to szczególnie trudna. Próbował mu to wyjaśnić w czasie
krótkiej rozmowy, ale trudno odwrócić skutki wielu lat nauki w jedną noc.
Dzisiejszego ranka Sith wydawał się jednak trzymać całkiem niezle.
- Nie mogę podjechać za blisko - powiedział teraz, sadzając śmigacz na najdalszych
obrzeżach miasta Kaas. - Pewnie ustawili działa jonowe, aby strzelać do wszystkich
nieupoważnionych pojazdów.
Dalej ruszyli pieszo, kierując się przez puste ulice w stronę cytadeli. Przez całą drogę nie
spotkali żywego ducha; widocznie nikt, poza Gwardią Imperatora, nie miał odwagi naruszyć
godziny policyjnej. Trzy wrażliwe na Moc osoby i droid astromechaniczny, wyposażony w
najnowszej generacji czujniki, nie mieli trudności z wyminięciem kręcącej się po ulicach garstki
strażników.
W miarę jak zbliżali się do centrum miasta, ślady wczorajszych zamieszek stawały się coraz
liczniejsze i coraz bardziej wstrząsające. Wiele okien było wybitych, wiele budynków
poczerniałych lub całkowicie zniszczonych przez ogień. Ulice były poryte kraterami i usłane
spalonymi szczątkami śmigaczy, porzuconymi przy krawężnikach. Większość ofiar już
wywieziono; zabrali je albo przyjaciele, albo imperialne służby sprzątające. Wciąż jeszcze zdarzało
się jednak dostrzec pojedyncze ciała, spoczywające przy drzwiach lub na wpół ukryte pod stertą
śmieci w bocznej alejce.
Kiedy wreszcie dotarli do cytadeli, przy wejściu na szczycie schodów nie zobaczyli żadnych
straży.
- Jeśli natkniemy się na kogoś, pozwólcie mi mówić - szepnął Scourge, kiedy wchodzili na
schody.
Znajdowali się zaledwie o kilka metrów od wejścia, kiedy drzwi się otworzyły i wybiegło
przez nie pół tuzina ubranych w czerwone mundury żołnierzy; byli uzbrojeni w pałki paraliżujące i
blastery.
- Pogwałciliście imperialną godzinę policyjną - poinformował ich jeden z żołnierzy. -
Oddajcie broń. Zostaniecie odstawieni do najbliższego aresztu.
- Ty głupcze! - Lord Scourge splunął strażnikowi pod nogi, podnosząc glos w aroganckim
oburzeniu. - Nie wiesz, kim jestem?
- Tylko osoby osobiście upoważnione przez Imperatora mogą przebywać na ulicach o tej
porze - odparł żołnierz, ale już znacznie mniej pewnym głosem.
- Nie potrzebuję zezwolenia! Nazywam się Lord Scourge i żądam spotkania z Imperatorem.
Z reakcji żołnierzy łatwo było zgadnąć, że znają to nazwisko. Bez wątpienia każdy członek
Gwardii Imperialnej wiedział już, że to Scourge był głównym powodem, dla którego Imperator
wymordował całą Mroczną Radę.
- Zaprowadzimy pana do niego - odparł dowódca, opuszczając broń. - Ale pozostali muszą
tutaj zaczekać.
- Mowy nie ma - zaprotestował Scourge. - Pójdą ze mną, aby osobiście porozmawiać z
Imperatorem.
%7łołnierz miał wyrazną ochotę, aby odmówić spełnienia żądania, a Revan już
przygotowywał się mentalnie na dalsze kroki, kiedy w ostatniej chwili gwardzista ustąpił...
przynajmniej częściowo.
- Chodzcie za mną - rzekł. - Powiem kapitan, aby spotkała się z nami przed salą tronową.
Sama zdecyduje, czy wydać zezwolenie.
Revan był pod wrażeniem improwizacji Scourge a, nie mówiąc już o tym, że naprawdę mu
ulżyło. Podczas ostatnich odwiedzin na Dromund Kaas razem z Malakiem dowiedzieli się
wszystkiego na temat Gwardii Imperialnej. Elitarne oddziały nie były wprawdzie zestrojone z Mocą
w klasycznym sensie, ale ich członkowie mieli łączność z Imperatorem, co pozwalało im czerpać
siłę z Ciemnej Strony. Byli niebezpiecznymi przeciwnikami, nawet dla Jedi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Vladimir Belayev The Old Fortress 3 The Town By The Sea
- 002 The Old Republic Revan Karpyshyn Drew
- chlopi czesc pierwsza jesien_1
- Jerome Bigge Second Dark Age of Man Dularnian Queen
- Herbert Brian Dune House Harkonnen
- Autohipnoza Leslie M. LeCron
- The Beginner's Game Chess
- Diana Palmer Pustynna gorć czka
- Williams Roseanne Ach, co to byśÂ za śÂlub 03 Randka z nieznajomym
- Cliff Garnett Piekielna burza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nomegusta.xlx.pl